Miasto Orania.

Podał ręke - Cześć! - Podrapał się po głowie z uśmiechem na twarzy - Może jesteś głodny? - Zapytał.

Pokemon... Ty pokiwałeś głową w geście zdziwienia. Tak swoją drogą powinieneś coś zjeść, o zaczęło burczeć ci... wam w brzuchach.

Wyciąga jedzenie z plecaka.. - Emm... Ditto, mógłbyś zmienić swoją formę na zwykłego słodkiego Ditto? Lepiej tak wyglądasz.. - Zaśmiał się - Po co przyjmujesz formę takiego brzydkiego człowieka? - Zaśmiał się znowu.

Ditto zmienił się i pochłoną całą karmę z twojej ręki. Był naprawdę głodny. Wyglądał jednak na niedoświadczonego w związku z walkami.

Jak ty fajnie wyglądasz... - Powiedział. - Chcesz jeszcze karmy?  :3 - Zapytał.

Ditto podskoczył kilka razy w geście akceptacji

To chodź do mnie na kolana... Wysypie Ci tam i będziesz sobie jadł.. ^^ - Powiedział.

Ditto wykonał twoje polecenie. W ciągu kilku chwil pożarł całą porcję, którą go poczęstowałeś.

Ditto, a chciałbyś może do mnie dołączyć? - Zapytał. - Miałbyś wieeeleee jedzenia. Mógłbyś spać mi np. na głowie, albo na brzuchu... - Oferuję pokemonowi.

Pokemon popatrzył na ciebie, a potem na kępkę trawy w której go znalazłeś. Przyjrzałeś się jej... leżały tam 4 małe Ditto... były słodziutkie, a jeden z nich był Shiny. Niestety nie mogłeś go złapać- takie zasady.

Więc, to twoi, bracia? Dzieci? - Zapytał i zawołał małe Ditto do siebie.

Ditto nie podeszły do ciebie. Wyciągnąłeś jeszcze trochę karmy i pokazałeś im. Dorosły Ditto pochwycił ją i odskoczył do małych karmiąc je. To był słodki widok. Teraz już wiedziałeś, że nie możesz zabrać dorosłego Ditto.

Ditto, jeżeli chcesz to mogą spać u mnie w ciepłym plecaku, a nie w zimnej niebezpiecznej trawie...
Jak coś to mogą też spokojnie spać na mnie. - Powiedział.

Ditto pokiwał mordką przecząco. On był konserwatystą- woli naturalną kolej rzeczy. Zauważyłeś, że w okolicznych wysokich trawach pojawiło się znaczeni więcej Dittów... To jakaś kolonia.

więc, skoro nie potrzebujecie mojej pomocy, to mogę sobie iść... - Zbiera swoje rzeczy.

Ditto odprowadził cię wraz ze znajomymi na skraj polany. Naliczyłeś ich z 40... Udałeś się w dalszą drogę. W pewnym miejscu zauważyłeś połówkę greatballa. Czemu był przepołowiony? Usłyszałeś krzyk człowieka.

Bierze te pół GreatBalla... Idzie w strone krzyku..

Zauważyłeś dziewczynę. Była oblegana ze wszystkich stron przez Buterfree i Beautyflye [czy jak tam to się pisze]. Krzyczała spanikowana, musiała się bać, albo być przez nie atakowana.

E ! Buterfree i Buetyfly! - Krzyknął... - Zostawcie ją ! - Dodał.

Pokemony okręciły się do ciebie. były wściekłe. Wszystkie naraz zaatakowały srebrnym wiatrem w twoją stronę. Dziewczyna stała przerażona, krzyczała coś, ale nie mogłeś tego usłyszeć.

Charizard idź! - Wypuścił swojego ognistego podopiecznego. - Flamethower ! Potem Fire Fang !

Okazało się, że widok twojego Charizarda był wystarczający do przepłoszenia robaków, ale Flamethower dał im do wiwatu. Przywołałeś z powrotem pokemona i podbiegłeś do dziewczyny.



Na pytanie: "Nic ci nie jest?" dziewczyna odpowiedziała:
-Nie. Dzięki tobie... Dzięki. Tak w ogóle jestem Natasha.

A ja Tchomerr miło było... Cześć. - Poszedł dalej szukać pokemonów..

-Poczekaj... Zgubiłam się. Możesz pomóc mi dotrzeć do CP? Tchomer! Nie zostawiaj mnie znowu na pastwę pokemonów...- dziewczyna podbiegając do ciebie potknęła się o korzeń i zaczęła płakać. Będziesz na tyle bezduszny żeby ją zostawić?

Dobra chodź... - Arcanine zawieź ją... - Idą do Cp.