Podróż między miastami

(idąc do miasta zauważam Unorthodox'a postanawiam i mu pomóc)
-Eevee biegnij i uzyj Helping Hand'a na Cyndaquilu a następnie zaatakuj Zespół R Tail Whip'em.

Jeden Koffing znienacka został zaatakowany Ember z taką siłą że został odrzucony prosto w skały i otrzymał dodatkowe obrażenia. Drugi pokemon - Weezing w ostatniej chwili zorientował się że jest tu jeszcze kilka pokemonów i użył smog aby ukryć się w gęstej mgle.

-Eevee biegnij najszybciej jak mozesz i zaatakuj koffing'a z calej sily Tail Whip'em a następnie tackle wiem ze ci się uda

Wszyscy rzucili się na Koffinga, Cyndaquil i Charmander strzelali z daleka Ember a Eevee podbiegł do niego i zaczął machać ogonkiem ( Tail Whip ). Weezing wykorzystał sytuacje wychodząc w mgły zaatakował Eevee Double Hit.

(podbiegam do eevee)
-Mały nic ci nie jest ?Dasz rade walczyc?Jeśli tak to schowaj się w jakieś krzaki i gdy będzie okazaja zaatakuj z Tackle.

Hoothoot zaatakował Weezinga take down otrzymując też samemu obrażenia.

- Koffing, Weezing powrót! - Powiedział jeden z członków zespołu R i udali się szybkim tempem w stronę Wertanii.

Eevee pomachał główką oznajmując że nic mu nie jest.

- Dobra robota Hoothoot i Cyndaquil.

-Znakomicie się spisaleś Eevee jestem z ciebie dumny.
(wypowiedziawszy te słowa ruszylem dalej w strone miasta z nadzieją,że znajde nowego przyjaciela dla Eevee)

- Nic ci nie jest dzieciaku ? - spytał trenera Charmandera.

(Poszedlem w strone lasu z nadzieją znalezienia czegos do jedzenia dla mnie i eevee moze i nawet jakiegos konkurenta)

- Niee... nic mi nie jest, tylko wysypałem wszystkie jagody. Co teraz będzie jeść mój pokemon podczas podróży? -

Po drodze napotykaliście wiele różnych ptaszków i pokemonów robaków, ale nic co by mogło przykuć waszą uwagę. Ale co to? Coś się szamocze na pobliskiej łące i to raczej nie wiatr macha tak trawą...

- Na pewno, jeszcze nazbierasz.Słuchaj, ja idę dalej do Wertanii, na szkolenie. Do zobaczenia kiedyś. - powiedział i udał się przed siebie.

(pełen strachu poszedlem w strone ląki lecz nie mialem odwagi zobaczyc co to jest.Razem z Eevee czekałem az wszystko się wyjasni)

- Sendszru, Sendszru. - Powiedział pokemon zza krzaku i ani myślał stamtąd wychodzić.

- Żegnaj! - Powiedział chłopak i znów poszedł zbierać jagody ze swoim Charmanderem.

(podszedlem pod krzaki by zobaczyc co się dzieje.Szedlem pierwszy by oslonic eevee gdyby nas zaatakowal)

Szedł cały czas dróżką sobie spokojnie. W pewnej chwili zatrzymał się i wydostał Cyndaquila z pokeballa.
- Będziesz mi towarzyszył podczas tej podróży. - powiedział do pokemona

Gdy tylko podszedłeś do krzaka wyskoczył na ciebie pokemon krzyczący - Sendszruuu! - Najwyraźniej chciał was przestraszyć i udało mu się to...

Idąc dalej drużką natknąłeś się na dziwnego Caterpie. Nie wyglądał na zwyczajnego i chyba nie może wstać.

Och Mały przestraszyłeś mnie.Co tu robisz ?zgubiłeś się czy po prostu lubisz straszyc ludzi hehe.Masz ochotę na walke z moim eevee tak dla czystego sportu.

- Dziwny ten Caterpie. - wziął go na ręce.

Pokemon nie zwracał na ciebie uwagi i znów wszedł krzaki i znów chciał cię przestraszyć, ale tym razem mu się nie udało.

Wziąłeś Caterpie i okazało się że po prostu się wywrócił. Najdziwniejsze było ot że jest koloru złotego a nie zielony...

- Masz, pewnie głodny jesteś. - dał Caterpie trochę jagód.

(ide dalej ścieżką)