Podróż między miastami

Bisharp tylko na to czekał.. Rzucił Kirlią o ścianę.. A że prawie wyzionęła ducha nie miała siły na nic.. Bisharp uderzył cie jednym ze swoich ostrzy prosto w brzuch, a potem kopnął..

- Kirlia powrót.. - wycofałem ją.. - Odpocznij dobrze.. - Wypuściłem Glaceona. - Atakuj go szybko Ice Fangiem.. i potem Bite..

Bisharp jednym ciosem powalił Glaceon.. Została już tylko wycieńczona Kirlia.. A Bisharp.. I tak nie skończył zabawy.. W końcu nie powiedział nic o tym.. Że nie wolno zabijać przeciwnika... Zaczął zbliżać się do ciebie i "wyciągną" jedno ze swoich ostrzy..

- Kirlia idź i powal go Magical Leaf.. - wypuściłem ją..

Kirlia chwiała się.. A gdy próbowała za atakować liścia spadły na ziemie i nic z tego nie wyszło.. Kirlia była jak by nie przytomna.. I upadła na ziemie.. Bisharp podszedł do ciebie i złapał cie za bluzkę i podniósł..
- To co? Śmierć powolna czy szybkaaa... - zaśmiał się złowieszczo..

- Kirlia szybko wstawaj i atakuj go teraz.. - krzyknąłem..

Kirlia leżała na ziemi nieprzytomna.. Nie miała siły.. Była wykończona.. A Bisharp korzystając z okazji zamachnął się i przeciął twój bok..
- Może małe tortury? Muhahaha!!

Kopnąłem go w łeb.. Patrzyłem co z Kirlią..

Kirlia ciągle jest nie przytomna.. Bisharp odskoczył do tyłu... Rana niezwykle bolała.. I dość mocno krwawiła.. Dla Bisharpa jednak nie był to koniec..

Kopnąłem go jeszcze raz, i jeszcze raz.. Miałem nadzieje że zajmę go na tyle że Kirlia się podniesie, albo jakiś inny pokemon przyjdzie na pomoc..

Bisharp złapał cie za rękę i wywinął ci ją do tyłu po czym przyłożył ostrze do pleców..
- Jeden gwałtowny ruch.. A złamię ci kręgosłup..

Kopnąłem go jakoś nogą w rękę, którą przystawił do pleców i wywinąłem się z jego uścisku..

Wywinąłeś się.. Jednak z kolejną raną.. Ostrze zostawiło ślad.. A Bisharp mnie miał zamiaru zaprzestać.. W końcu wycelował swoim ostrzem w prost w ciebie by zakończyć tę nudną już zabawę.. Gdy jego ostrze zaczęło zbliżać się w twoim kierunku z zawrotną prędkością Kirlia ocknęła się.. A gdy to zobaczyła.. Teleportowała się przed ciebie i przyjęła to na siebie...

- Kirlia nieee.. - patrzyłem czy wszystko dobrze z nią..

Kirlia leżała na ziemi z mocno krwawiącą raną.. Spojrzała na ciebie swoimi biednymi oczkami.. I zaczęła błyszczeć.. Jej sukieneczka wydłużyła się.. I ujrzałeś.. Gardevoir na swoich kolanach..

- Gardevoir.. Wracaj do pokeballa.. - wycofałem ją.. przynajmniej tak mi się wydaje.. Sam walnąłem Bisharpa..

Gardevoir nie wróciła do pokeballa... Wstała z ziemi.. Chciała walczyć dalej.. Mimo rany.. Chciała to zrobić.. Jednak Bisharp powiedział..
- Dokończymy to starcie kiedy.. Będzie tu jakiś godny przeciwnik.. A nie.. Psychiczna panienka.. - po tych słowach wyparował.. A Gardevoir użyła Heal Pulse by wyleczyć twe rany..

- Gardevoir.. przepraszam.. - spuściłem głowę i zamknąłem oczy.. - Nie powinienem wysyłać cię do tej walki.. - dodałem..

Gardevoir była bardzo zmęczona.. Jednak nie okazywała tego.. Podeszła do ciebie i podniosła twoją głowę.. Jej oczy wyglądały tak jak byś zobaczył w nich słowa "Nic się nie stało, zawsze cie obronię"

- Dziękuje.. chodźmy do jakiegoś CP.. - powiedziałem..

Gardevoir objęła cie i resztką sił użyła Tleportacji.. Jednak nie była wystarczająco silna by móc prze teleportować cie do jakiegoś miasta więc wylądowaliście w połowie drogi do Oranii... Gardevoir nie miała już zbytnio siły.. Więc zjechała po tobie (jak to brzmi o.o) na ziemie..

- Gardevoir powrót.. - wycofałem ją i poszedłem obolały do najbliższego CP czy też miasta..

Orania była.. Bardzooo.. Jak dla ciebie.. Daleko.. Jednak tam i tak było bliżej.. A po drodze nie było innego CP..

Szedłem dalej obolały do CP.. chciałem jak najszybciej tam dotrzeć..

Po dość długim czasie docierasz do Oranii..