Podróż między miastami

(słabo to widzę a dewott nadal cierpi od trucizny)
bonsly możesz pójść za mną jeżeli chcesz albo zostać tu z szansą że nikt cie nie znajdzie
(nie wiem czy go zmotywowałem)
ale obiecuję że nic ci nie zrobię
masz to moje balle w taki sposób ci przysięgam że nic ci nie zrobię bo masz moje pokemony

Bonsly jak widac na tyle sie ciebie boi, ze nie pojdzie z toba. Niestety ty zostawiles z nim swoje pokeballe

czekaj a moje balle masz
rzucił mufinę
(jestem taki głupi jak mogłem mu dać moje balle)

Gdy ty dales muffine Bonsly'emu to on ja zjadl i prosi o wiecej. Jak widac od dawna musi tu byc...

(gdzie ja to już widziałem tym razem nie obiecam mu ich więcej tylko co jakiś czas)
masz
dał 5
(boli jak na to patrzę)
[to już 6]

Gdy poszedłeś tam gdzie chciały pokemon doszliście do sporego stołu z muffinkami. Pokemony chyba wyczuły ich zapach i dlatego chciały abyś tutaj poszedł...

Maluch je zajada i na chwile przestal plakac. Idziesz w strone wyjscia (a przynajmniej tak ci sie wydaje)

my adventure
- OK, wiec zbierzmy je wszystkie! Teraz tylko w ktora strone isc dalej?

Gdy zacząłeś zbierać muffinki nagle stół się zapadł i w jego miejscu została ogromna przepaść, o mało co do niej nie wpadłeś.... Udało ci się zabrać tylko 4 muffiny.

choć mały pomogę ci wyjść ok?
(już blisko może go złapię jak wyjdziemy)
zabrał mu balle

- O maly wlos! To musiala byc pulapka! Co to jest za dziwne miejsce? Wiem jedno, jak najszybciej musimy sie stad wydostac! Chodzmy stad

dagi
wyszedles z nim z jaskini. Bonsly bardzo ucieszyl sie na widok slonca. Jak widac dlugo go nie widzial

bonsly chcesz być moim pokemonem?
(oby się zgodził,oby się zgodził)

Bonsly wskakuje Ci w rece. Gdy tylko chcesz go zlapac do pokeballa to on z niego wychodzi. Jak widac woli twoje rece od pokeballa...

no jak wolisz...
ok lavandia jest tam...
boże ponure to miejsce nawet drzewa są dziwne
(teraz już pisze w lavandi)

Wyszliście stąd tą samą drogą którą przyszliście. Gdy znów byliście w chatce zobaczyliście starszego mężczyznę siedzącego na fotelu i wpatrującego się w ścianę.

DeckardPain podszedl do tego pana
- Dziendobry! Nazywam sie Deckard. Moze mi pan powiedziec co to za labirynt? Spedzilem w nim 3 dni, jestem zmeczony i glodny.

- Przepraszam a czy to jest pana chata? Bylem tu wczesniej i nikogo nie tu nie bylo. Gdy zszedlem do Panskiej piwnicy to zgubilem sie w labiryncie. O pulapkach juz nie wspomne... O maly wlos udalo mi sie wydostac. Niech pan zobaczy, ten Patras byl w tym labiryncie i udalo mi sie go wydostac.

- Czy wie pan moze gdzie moze byc Pana wnuk? Byc moze ten Patrat jest niego. No nic w labiryncie nic nie udalo mi sie znalezc, ale jak widac po pulapkach cos tam musi byc!

- Czy pana wnuk jest trenerem? Ja jestem i w przyszlosci bede mistrzem pokemon! W takim razie jesli ten Patrat jest niczyi to go zlapie. Hej Patrat, czy chcialbys byc moim pokemonem?

Patrat lekko pokiwał główką.

- W tam razie pokeball naprzod!

Patrat złapany.

- Wiec do zobaczenia, prosze pana! Ja udam sie w moja dalsza podroz do Marmorii!