Podróż między miastami

czego oczy nie widzą tego sercu nie żal czas iść na ślepego
(dobrze że tu jest ciemno bo mogę nie udawać optymisty)
czy to kamień czy pokemon mam nadzieję że kamień

Podnosisz to i zdajesz sobie sprawe, ze to kamien...

Szukałem swojego Caterpie wśród stada.

(ale ulga)
no to tylko kamień to może tędy
ta ściana jest dziwnie śliska
(nie chcę wiedzieć co tam jest)

Nie mogłeś znaleźć swojego Caterpie, ale za to znalazłeś jagodę (xD)

- Cyndaquil znajdź żółtego Caterpie. - powiedział do pokemona, chowając jagodę.

dagi
W strone, w ktora zmierzasz slyszysz czyjes odglosy chodzenia.

(ktoś tu jest)
kim jesteś?
i co tu robisz
(pewnie to co ja)

Gdy go wolasz to slyszysz tylko swoje echo. Nagle czujesz czyis oddech na plecach i kladzie on reke na twoim ramieniu

-No dobra... Trzeba ruszać dalej! - Sneasel szedł obok, nie za bardzo lubił przebywanie w pokeball'u. Po drodze zobaczyła jakiegoś trenera. - Może z nim zawalczę? - Pomyślała. Położyła rękę na jego ramieniu.

Ta osoba oznajmila Ci, ze nie jest trenerem i uciekl!

Dlaczego ja to zrobiłam? - pomyślała. Spróbuje jeszcze raz! W tym Momocie zobaczyła, że Sneasel znikł. - Sneasel?! Sneasel?! - zauważyła go śpiącego pod drzewem. - Sneasel... No ja cię kiedyś...

(zaraz padnę na zawał)
bierze głęboki oddech i ignoruje to że ktoś za nim jest idzie dalej
(to tylko halucynacje to się nie dzieje na prawdę)
(chyba widzę światełko w tunelu może to mnie poratuje)

Sneasel spał smacznie pod drzewem. Ani myślał iść dalej. Lugia przysiadła obok niego. Na niebie pojawiły się chmury.
-Ja sie do tego nie nadaje... - powiedziała po cichu. Sneasel podniósł uszy.
-I to nie jest wina mojego Sneasela... Tylko moja... - Sneasel zaczynał się niepokoić. Nagle zaczęło padać. Po poliku Lugi spłynęła łza. Sneasel wstał i otarł ją.
-Sneasel? Ty.. Ty mnie naprawdę lubisz? - zapytała lekko zaskoczona. Sneasel kiwną głową na znak że się zgadza i powiedział coś w swoim języku. Usiadł obok niej. Deszcz zdawał się zanikać. Lugia razem ze Sneasel'em ruszyli w drogę. Po chwili znaleźli wyjście z lasu.

Wydostaliście się z lasu i natknęliście się na drużkę prowadzącą do miasta. Hurra! Wykrzyknęłaś i kierowałaś się ku swojemu celu jednakże los cię nie oszczędził i gdy szłaś sobie spokojnie za tobą pojawił się mały pokemon. Mały, ale jakoś nieprzyjaźnie nastawiony.

-Sneasel? Słyszysz te kroki za nami? - Sneasel pokiwał głową. Odwrócili się i ujrzeli małego pokemona. Nie wygląda na zadowolonego - pomyślała Lugia.

Cyndaquil posłuchał trenera i zaczął szukać pokemona wśród stada.

Pokemon ci się przyjrzał i stwierdził że nie jesteś osobą którą szuka i zaczął oddalać się w stronę lasu.


Patrat i inne pokemony zatrzymały cię i chciały abyś poszedł w lewo.

-Dziwna ta Pachirisu. Ciekawe kogo szukała? A mniejsza z ty! Chodźmy do Centrum Pokemon.

Cyndaquil również rzucił się w tłum i nagle zniknął...

Trener zrobił facepalma.
- W takim razie powrót. - nacisnął guziki od pokeballi by pokemony automatycznie wrócił do nich.

Hmm, nic się nie dzieje, a to oznacza że nie ma tutaj twoich pokemonów...

- Co jest do diabła.. jeszcze tego brakowało.. Dzieciaku pomóż mi szukać moich pokemonów. - powiedział do trenera Charmandera.