Podróż między miastami

poszedłęm spac pod drzewem

Biegnie w stronę legendy.

Poszedłem byle dalej od Rayquazy, cały czas mając Cleffę na rękach.

Trener z pokemonem na rękach i resztą przy boku natychmiast pobiegł na miejsce zobaczyć o co chodzi.
- Kiedy już dotrzemy, ostrożnie. Może być niebezpieczny - Poinformował pokemony.

Bea
Spisz

Rafik i Johu
Widzicie Rayquaze która zamyka trenera w kręgu ze swojego ciała.

Un
Cleffa czuje się bardzo bezpiecznie. CIeszy się ze się oddalacie od tego pokemona.

- Hej! Nic ci nie jest!? - Zawołał szybko trener. - Cholera! To coś go zamorduje! Musimy go ratować! - Krzyknął do drugiego trenera, którego zauważył na miejscu.
Pierwszy raz aż tak się martwił o los innej osoby. Nie wiedział czemu, ale wygląda na to, że pokemony mają na niego bardzo dobry wpływ.
- Słuchaj, musimy go wyciągnąć i uciekać jak najszybciej.

- Pora odnaleźć twoją rodzinę Cleffo.. - powiedział do pokemona i szedł przed siebie.

Johu
Trenera zmrozilo ze strachu( Tego co byl przy tobie) Rayquaza zaciesnia krąg. Chyba chce zgnieść tego człowieka jak w w 4 ścianach które go poprostu rozgniotą.

Uno
Cleffa pokazuje ksiezyc.... Chyba nie wroci do domu....

- Może i jesteś z kosmosu, ale na Ziemii na pewno są też inne Cleffy i Clefairy.. - powiedział i udał się dalej.

Uno
Cleffa nie chce szukac nikogo... Juz znalazla rodzine....

- Ja pier... - Szepnął. - Jest chyba tylko 1 wyjście.
Szybko użył PokeDex'a, aby poznać ataki spotkanego niedawno małego pokemona, po czym powiedział:
- Gligar, użyj X-Scisors, po czym odleć od wrogiego pokemona! Atakuj z dala od końca ciała, aby nie odbił cię "ogonem"! Ty Pikachu użyj ThunderBolt z całej siły w ten punkt, w który atakuje reszta, a Geodude tackle niedaleko tego punktu! - Zawołał - A ty mały, nie bój się. Wszystko będzie w porządku.
Niesamowicie martwił się o swoje pokemony. Wiedział, że jest to potężny pokemon. Mimo to musiał ocalić tego trenera.
- Wytrzymaj jeszcze chwilę! - Zawołał

- Tak, to gdzie jest ? - spytał się pokemona.

Johu
Rayquaza przerwala swoj zamiar. Zwrocila na ciebie uwage. Chce abyś zapamietał to końca zycia jaki błąd popełniłeś.

Un
CLeffa poprostu sie przytula.

Idę do Wertanii...
Przy okazji szukam pokemonów...

- Rozumiem.. - położył ją na ziemię.
- Więc chcesz być moim pokemonem ?

- No, chodź. Uratowałem go, tego chciałem. - Powiedział trener.
Bał się niesamowicie, ale wiedział, że nie może tego okazać. Nie jest w stanie uciec, jedyne co może robić to próbować walczyć i czekać na pomoc, bo to oczywiste, że go nie pokona.
* Boże, pomóż mi, nie daj tu zginąć mnie, ani moim pokemonom * - Pomodlił się w duszy.
Wziął głęboki wdech, po czym powiedział:
- Wszyscy, powrót! - I cofnął ich do balli.
Następnie wyciągnął pusty pokeball i stuknął Azurilla w głowę.
- Tu będziesz bezpieczny. Nie chcę, żeby coś ci się stało. - Wyszeptał.
Stał tam, na przeciwko wielkiego pokemona smoka, którego nazywano "legendarnym". Lecz wpadł na pomysł. Wypuścił wszystkich ponownie, po czym odrzucił balle za siebie, gdzieś w krzaki. Wziął Azurilla na ręce, aby go chronić, i trzymał pokemony blisko siebie.

Tumosz
Idziesz spokojnie jest ogromny wiatr. Zaczyna padać.

Un
Cleffa się zgadza.Zaczyna Padać.

Johu
Rayquaza widzi że coś kombinujesz bez chwili zwłoki uderzyła w was ogonem. Kiedy to się stało pozarła Azurilla i zniknela.... Po chwili pada deszcz... niebo placze....... Rayquaza naprawde spowodowala ze nigdy tego nie zapomnisz....

Dotknąłem ją lekko pokeballem.

Co się dzieje ale pada jaki wiatr !
Co to jest?

- NIE! - Zawołał trener i poleciał w kierunku pokemona. - Dlaczego właśnie on?! Dopiero co go przygarnąłem, a teraz on go zabrał?! - Zakrzyczał z wściekłością.
Nie... Johu wiedział, że nie odpuści... Musiał jak najprędzej znaleźć Rayquazę i zemścić się, bo na ratunek było już raczej zbyt późno... Upadł na ziemię i zaczął walić w nią pięściami... Podniósł porzucone balle, i cofnął wszystkich.
* Wysłałbym Gligara, ale nie mogę stracić też jego. *
Trener położył się na ziemi w deszczu. Nawet kiedy próbował nie był w stanie wstać. Pokemon zaufał mu, a on naraził jego życie, przez co zginął... Nie mógł sobie tego wybaczyć.

Un
Gratulacje złapałeś Shiny Cleffe

Tumosz
Widzisz Rayquaze która leci na niebie. Z jej paszczy było slychac przerazliwy placz.

Johu
W twoich myslach dalej sie panoszy przerazliwy pisk Azurilla kiedy zostal stracony...

Hej co to było zauważyłem małego Azurilla!
Bojąc się o życie swoje i pokemonów idę dalej...

Nie mógł się podnieść... Był w koszmarnym stanie psychicznym... Wiedział, że nie da się go już uratować, i że nie będzie w stanie go pomścić... Chciał umrzeć. Przez niego niewinny pokemon został zabity, a on Pokemony traktował ponad ludzi.
- To moja wina... Nie potrzebnie tam szedłem... - Mówił do siebie...
Trenerzy dalej byli sparaliżowani strachem. Dosłownie. On za to umierał psychicznie.

Poszukałem jakiejś jaskini by schronić się przed deszczem..

Johu
Twoje cierpienie wyczuła dzika
Dostajesz wizje ze Azurill po urodzeniu zostal opuszczony i glodowal. Zobaczyles go kiedy uciekal z domu. Gardevoir wyjasnia ci z ejest w lepszym miejscu. A przynajmniej lada moment bedzie....

Un
Deszcze okropnie leje.

Tumosz
Placz ucichl... Z pyska Rayquazy wyleciala kropla krwi....