Miejsce - Kawiarnia

przechodzi przez portal swojego shupetta
luke nic ci nie jest?

Luke trząsł się ze strachu.. Był tylko lekko po obijany..

luke nie bój się

Luke wlazł pod łóżko..

bisharpa tu nie ma nic ci nie grozi

Maluch uwierzył ci.. Wyszedł z pod łóżka.. Położył się i zasnął.. Miał dość wrażeń na dziś..

przykrył go kocem

Usłyszałeś dźwięk łamiących się gałęzi..

hm?
popatrzył przez okno

Na jednym z drzew było trochę połamanych gałęzi.. I krwi..

wyskoczył przez okno żeby się przyjrzeć

Coś.. A raczej ktoś.. Leżał pod drzewem w krzakach.. Widocznie spadł..

ej nic ci nie jest?

Cisza.. Tym kimś była Lugia..

wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju

Była ciężko ranna..

znowu to samo...
jestem beznadziejny
owija rany bandażem

- Wcale nie jesteś beznadziejny.. - powiedziała słabo..

jestem...

- Nie mów tak.. To.. Nie prawda..

to prawda...
powinienem cię wrzucić do portalu

- To nic.. Przecież nic mi się nie stało.. To tylko parę zadrapań...

parę zadrapań?!
zauważ że masz wszędzie poważne rany!

- Pff.. To nic wielkiego..

...
ale równie dobrze mogło by tego nie być