Podróż między miastami

-Hej! - powiedziała z lekkim chichotem w głosie. - Jesteś na prawdę uroczy.. - podeszła do Poochyeny. - Może powyjemy razem? - zapytała. Poohyena zgodził się. Wyją razem do księżyca. (od razu mówię xD ja potrafię wyć jak wilk xD)

-----------------------------

Nero
Szukasz dalej pokemonów..

Lugia
Poochyena odeszła od ciebie... Uważała że jesteś dziwna...

----
Szukałem dalej pokemonów...

-Tak... Wiem że jestem dziwna.. - powiedziała - I taką siebie lubię.. - dodała - Poochyena? Nie myślałeś jaki będziesz po ewolucji? Jakim będziesz Mightyeną? Nie żebym ci kazała ewoluować.. Po prostu chce wiedzieć co o nim sądzisz.. Bo i ty kiedyś nim będziesz.. - mówiła wpatrzona w księżyc..

------------------

Dalej szukasz..

Lugia
Nad Poochyeną pojawił się dymek a w nim

------------------
Szukam rozsypując kawałki Muffinów...

-Heheh... Widzę że odpłynęłaś.. - powiedziała - Idę się przejść.. Idziesz ze mną? - zapytała.

-----------------

Coś poruszyło się w krzakach..

Poochyena dalej siedziała i myślała o tym

---------------
Sprawdziłem co to...

-Dobra.. W takim razie ide sama.. - powiedziała - Oby mnie nic nie zeżarło - myślała.

----------------------

W krzaku spała z młodym o dziwo kiedyś były tu dwa maluchy...

Poochyena wreszcie za tobą poszła.

----------
Delikatnie wziąłem Shinxa na ręce i wsadziłem za jego miejsce kilka Muffinów aby Luxray się nie skapnęła że jej dziecko zniknęło...

-Fajnie że idziesz.. - powiedziała - Musimy uważać.. Mightyeny o tej porze polują..

---------------------------

Luxrey obudziła się i zaczęła cie atakować.

Nic was nie zaatakowało...

--------------------
Rzuciłem jej kilka patyków pod nogi i uciekałem z Shinxem na rękach...

-Piękna pogoda.. - idzie dalej z Poochyeną u boku.. Od czasu do czasu sprawdza czy gdzieś nie ma Myghtyeny...

-------------------

Luxray dalej cie goni i razi cie prądem.. Shinx wypadł ci z rąk... Luxrey złapała go i na pożegnanie poraziła cie porządnie prądem..

Nie było żadnej...

--------
Dalej szukałem pokemonów...

Po woli wraca do pokemonów.. Krzaki dziwnie się ruszały.. Było w nich widać żółte oczy..

----------------

Nic nie spotkałeś..

Po chwili one zniknęły...

--------------
Dalej szukałem...

-Musze odpocząć.. - powiedziała. Krzaki dalej się ruszały. Poochyena był nie spokojny..

-----------------------

Spotkałeś tylko stado które czaiły się za krzakami gdzie siedziała jakaś trenerka z Poochyeną.. Wolałeś sie nie zbliżać..

Poochyena zaczął uciekać...

-----
Przeszedłem koło stada i szukałem dalej...

-Poochyena! Stój! - złapała go - Czemu uciekasz... - Poochyena był wystraszony i patrzył się wielkimi oczami na to co stało za mną... To coś warczało.. - Poochyena? Niech ci się ten dymek pokaże..

-------------------------

Nic nie znalazłeś..

Mitghyeny wyskoczyły z krzaków i zaczęły was gonić...

--------
Szukam dalej...

-O nie.. nie.. nie... nie.... nieeee... - powiedziała - Poochyena! Może i jesteś mały, ale jesteś tak samo silny! - powiedziała - Poochyena! Straszna Twarz! - krzyknęła - Wieże że dasz sobie rade!

--------------------------

Dalej nic..

Pokemony trochę zwolniły... Uciekłyście gdy Poochyene zaczęły boleć łapki...

---------------------
Szukam dalej...

-Poochyena! - powiedziała - W takim razie musimy walczyć... Poochyena! Zwiększaj swój atak Howl zanim tu dobiegną!

------------------

Dalej nic..

Twój pokemon nie miał sił walczyć...

--------
Szukam dalej...

-Poochyena! Wiem że dasz rade! - powiedziała - Jak czegoś nie zrobimy to będzie po nas.. - po jej poliku spłynęła łza. - Reszty moich pokemonów... z nami... z nami nie ma.. - mówiła smutno. - Jesteś naszą ostatnią deską ratunku...

------------------

Dalej nic..

Poochyena udawała że zdechła... Ty poszłaś za jej przykładem... Pokemony odeszły...

----------
Dalej szukałem.

-Eh... Tak to ty nigdy nie będziesz silniejszy... - powiedziała smutno - Ale dobrze że sobie poszły.. Wracajmy... - mówiła dalej smutno. Księżyc oświetlał im drogę.. - Kiedyś stado Mightyen nie będzie dla nas przeszkodą.. - mówiła pod nosem.. - Kiedyś...

------------------

Spotkałeś -