Podróż między miastami

Przewróciłaś się.

Wywijając fikołka w locie ląduje na czterech literach - Żyje! - powiedziała..

---

Filip
Nikt nie chciał ci powiedzieć co się tutaj do diaska dzieje..

Weavile chce już iść do tego miasta nie może się doczekać i na ciebie nie czeka. Leci jak z torpedy, ma już 80% przebytej drogi! GOŃ GO!

jednak się upewniam czy mam balle

- Ej!! Zaczekaj no!! - powiedziała i wypuściła Honchkrowa - Rozprostujemy twoje skrzydła! - powiedziała i na niego wsiadła - Za Weavilem!

--

Masz Balle.. Ale puste :<

Jesteście na miejscu!

Filip
Nikt nie odpowiedział.. Usłyszałeś tylko echo swoich słów..

oglądam dokładnie swoją cele i szukam miejsca w którym.. jakoś mógłbym wykorzystać do uwolnienia się

Było dziwnie cicho.. Za cicho.. Nagle Łup!! Twój bizon zrobił giga dziurę w ścianie! Tylko skąd on się wziął?

Nie ważne skąd! Ważne że jesteś! wskoczyłem mu na grzbiet zwiewamy stąd!

Na jego grzbiecie nie było miejsca.. Reszta twoich pokemonów tam siedziała..

(em.. grotle też? jakoś sobie nie wyobrażam..)
pogadamy potem, tu nie czuje się bezpiecznie schowałem wszystkich prócz bouffa wskoczyłem mu na grzbiet stary wiejmy stąd błagam

Bouffland zaczął biec przed siebie jak opętany.. W każdym razie.. Po 15 min. już byliście daleko..

- Prizmania raz! Proszę zapiąć pasy i nie wychylać się na boki! - usłyszałeś głos z nieba.. A Bouffland założył czarne okulary i pognał do Prizmani!

skąd on wzią czarne okulary i jak je założył? czekam aż dojedziemy, nie wychylam się

Jak błyskawica! Jesteście na miejscu!

Emolga
Idziesz do Wertani.. A Emolga próbuje ci uciec z pokeballa

Kate
Z kieszeni Marka usłyszałaś ewidentne dzwonienie. Chłopak wyjął telefon i bez wahania go odebrał
- Halo? Tak tak. Dobrze. Teraz? Ehh... - schował prymitywne urządzenie tam skąd je wyciągnął i ze skwaszoną miną szedł dalej. Spuścił lekko głowę.

----------
Podenerwowany ustał na chwilę. Znów postanowił się zatrzymać i poszukać czegoś czym można by było związać pokeball. Rozglądał się za sznurkiem bądź jakimś mocnym zielskiem.

Szukasz.. Szukasz.. I szukasz.. (Ten Dr. House wgapia się w moją duszę xD) Udało ci się znaleźć jakąś lianę.. Była dość stara..

Droga nie była taka długa.. Jesteś na miejscu. A Emolga jeszcze ani razu nie dała rady wyjść z bala..

-Coś się stało? - zapytałam nerwowo. Dalej trochę pocierając nogą o ziemię szłam dalej.
- Mark. Wiem, że coś się stało. Możesz mi powiedzieć. - nie wierzyłam w to co mówię. Dotychczas rzadko rozmawiałam z ludzmi, zazwyczaj z policją, w szpitalu, lub gdy potrzebowałam pracy...

- Nie twoja sprawa! - widać było smutek w jego oczach - Idźmy do tej Wertanii...