Miasto Parmania

Pokemon nawet na ciebie nie spojrzał... Zabrał muffine i poleciał..

Poszedłem dalej..

Szedłeś i szedłeś... Nic nie spotykałeś... Usłyszałeś jakiś krzyk... To był krzyk człowieka... Pobiegłeś tam... Na miejscu zobaczyłeś dzikiego pokemona... Był to

Podszedłem do pokemona i dałem mu muffina.

Pokemon nie chciał Muffina... Gdy go zobaczył uciekł... Lecz Muffin przyciągnął jakiegoś pokemona... Siedział w krzakach... Sam bał się wyjść... Czekał aż nie będziesz patrzył... Chciał ukraść tego Muffina...

Kręciłem muffinem w kółko, cały czas skupiając na nim wzrok.

Pokemon cały czas tam siedział... Widocznie bał się ludzi...

- Dostaniesz więcej jak wyjdziesz.. - powiedział.

Pokemon cię nie rozumiał... Nagle wybiegł... Stanął przed tobą... Był to . Cały czas patrzał się na Muffina.

Przyciągnąłem muffina do siebie by podszedł jeszcze bliżej.

Pokemon nie podchodził.

- Ach nie mam ochoty, masz tego muffina.. - rzuciłem mu go i poszedłem dalej.

Pokemon go zjadł... Śledził ciebie...

- Co jeszcze chcesz.. - stanąłem i czekałem..

On też stanął...

- Chcesz być moim pokemonem ? - wyciągnąłem kolejnego muffina.

Stantler pobiegł do ciebie... Wziął Muffina i uciekł...

Wzruszyłem ramionami i poszedłem dalej.

Nic nie spotykałeś... Widziałeś że ruszało się coś w krzakach...

Poszedłem sprawdzić ostrożnie co to..

Gdy zajrzałeś do krzaka to nic tam nie było... Gdy szedłeś widziałeś że dalej coś się w nich ruszało...

- Tym razem tylko jeden.. - powiedziałem w myślach i wyciągnąłem muffina, czekałem aż wyjdzie pokemon.

To coś dalej siedziało w krzakach...

- Co mi tam.. - rzuciłem w krzaki safariballa.

Ball po chwili wyleciał z krzaków... To coś dalej się tam ruszało...