Podróż między miastami

- Dobrze odpocznij.. - myślał którego pokemona zacząć coś uczyć...
- Finneon podpłyń tu do mnie.

Jaa.... Kccham cię ale dla dobra naszego celu musimy się rozejść.. Man nadzieje że rozumiesz... W ten sposób nie skupimy się na treningach ani na łapaniu. Kiedy następnym razem się zobaczymy moje pokemony będą pięknie i potężne. I będę miała juz wszystkie odznaki. (Oddaje mu kurtke daje Buziaka na porzegnanie i Odbiega od Niego do oranii, a ty dalej idziesz spacrem)

-Yanmega? Nad czym tak myślisz? - zapytała - Może odpoczniemy? Co wy na to? - pokemony się zgodziły. Yanmega dalej rozmyślał.

Zasmuciłem się i pożegnałem...

Lugia
Yanmega nie umiała nic wymyślić lecz myślała dalej...

Nero
Dotarłeś do Oranii

Yanmega.... Jak coś wymyślisz to daj znak. Sneasel? Widzisz może jakiegoś pokemona? - zapytała. - Jak jakiegoś zobaczysz to wiesz co robić. - Pachirisu nasłuchiwała czego - Pachirisu? Czego tak nasłuchujesz? Słyszysz pokemona czy coś?

Chyba się zgubiłam na tej zimnicy..... Nero pewnie juz dawno trafił do Oranii... Gdzie mam teraz isć.... (Szuka Oranii)

Yanmega jeszcze nic nie wymyśliła, Sneasel nie zobaczył a Pachirisu machała głową że nie i przyłożyła palec do ust abyś była cicho...

Lopunny
W końcu znalazłaś Oranię...

-Ok.. - Szepnęła. - Ale o co ci chodzi? - szepnęła jeszcze raz.

Pachirisu nagle pobiegła w krzaki i trochę długo nie wracała...

-Pachirisu? Co ty tam robisz? Sneasel idź to sprawdzić. Troche sie martwie - powiedział. Yanmega dalej myślał.

Sneasel też nie wracał...

-Dobra.. Yanmega.. Przerwij swoje zajęcie! Idziemy tam! - po tych słowach wbiegła w krzaki.

Zobaczyliście że pokemony zajadały pyszne jagody... Widocznie Pachirisu je poczuła... To z uciszaniem cię widocznie było ściemą...

-Och wy moje głodomory.. Już się wystraszyłam.. Chodźcie.. Idziemy dalej. Ale bądźcie czujni. Nigdy nie wiadomo jaki pokemon za atakuje. - powiedziała.

Un
Pokemon nie wiedział jak ma to wykonać...

Lugia
Pokemony nie ruszały się z miejsca...

-Dobra.. Jak zjecie to mówcie. Widzę że wam smakują. Wezmę ich troche - Lugia zaczęła zbierać jagody.

- Skup energię jakbyś chciał atakować i spróbuj tak zrobić proszę..

Un
Finneon dalej nie wiedział jak ma to zrobić...

Lugia
Spróbowałaś pare i też nie chciałaś się stamtąd ruszać tylko wcinałaś jagody z pokemonami jak opętana...

-Dobra koniec! - bierze trochę (duże trochę ok. 100 xD) do plecaka. - Dobra idziemy.. Albo nie! Chodźcie na drzewo! Skoro są takie dobre przyjdą inne pokemony. - powiedział. Po chwili krzaki zaczęły się ruszać.

Lugia
Niestety same jagody nie miały zapachu... Ten zapach to zapach krzaków...

-No nic... Macie zjedzcie sobie.. - pokemony zjadły je szybko - A teraz idziemy dalej. Może coś znajdziemy. - powiedziała.

Un
Finneon tak się skupił że się zmęczył od tego...

Lugia
Nic nie spotkaliście...