Przybyłam na polanę bez zbędnych ceregieli wypuściłam przed siebie jednego z moich pokemonów. A dokładnie - Hoppipa.
- Słuchaj mały, musimy się wziąć ostro do roboty, rozumiesz? - rzekłam z zapałem i mam nadzieję, że z błyskiem w oku.
- Także zaczynajmy. Postanowiłam, że na początek nauczymy cię zwykłego ataku Tackle. A do tego, w twoim przypadku, użyjemy zabawy. Gotowy? - raczej stwierdziłam, niż zapytałam.
- Plan jest taki. Akcja to atak, w którym pokemon rozpędza się, dzięki czemu może boleśnie zaatakować pokemona. Nie jest to wielka trudność, ale i tak trzeba włożyć w to wiele pracy. Dlatego w tej chwili twoim pierwszy zadaniem będzie po prostu bieganie. Nic więcej się nie liczy. Abyś miał z tego radość troszkę zmodyfikujemy to tak, by okazało się to zabawą. Także...berek! - krzyknęłam i czym prędzej pognałam przed siebie, próbując nie dać się złapać.
-----------------------------------
Następnie wypuściłam dwa motylki, które w życiu pełniły rolę miłosnej pary.
- Dzisiaj spędzicie ze sobą czas, ale tylko pod jednym warunkiem. Jeden z was nie zna jeszcze ataku Silver Wind, a drugi poznał go już doskonale. Dlatego dzisiaj poćwiczymy komunikację między wami. Jeśli wszystko pójdzie szybko i sprawnie po kilku godzinach spędzicie ze sobą czas, a może nawet pozwolę wam udać się na randkę. - mrugnęłam okiem, po czym kontynuowałam przemowę do tego motylka, który nie umie wykonywać jeszcze tego ataku.
- Posłuchaj mnie uważnie. Ważne jest, abyś na początku nauczyła się mocno trzepotać skrzydłami, gdyż dzięki temu powietrze wokół ciebie skupi się w jednym miejscu, dzięki czemu powstanie w późniejszym czasie atak. W tej chwili nie masz go wytwarzać, masz się skupić tylko i wyłącznie na tym, by mocno trzepotać skrzydłami, a jednocześnie pozostać w miejscu, a nie unosić się do góry. - później dodałam również, że drugi motylek ma motywować swój obiekt westchnień.
------------------------------------
W kolejnej turze treningu wypuściłam mego Murkowa.
- Witaj. Wiesz, dlaczego się spotkaliśmy? Z całą pewnością masz rację. Czas na trening, który sobie lekko odpuściliśmy. W planie miałam nauczyć się duchowego ataku, ale zdecydowałam się na coś, co raczej lepiej do ciebie w tej chwili pasuje. Co powiesz na Wing Attack? Polega on na atakowanie w dane ciało jedynie skrzydłami, które przypominają wtedy wręcz silny beton. Aby ten atak nam się powiódł trzeba podejść do niego sposobem, dlatego stwierdziłam, że lepiej będzie, jeśli potrenujemy same wyprowadzanie ciosu, stopniowo zwiększając jego siłę. - zaprowadziłam pokemona do najbliższego drzewa po czym dalej zaczęłam prowadzić mój monolog.
- Twoją misją jest uderzanie skrzydłami w korę drzewa, jednak na początku rób to delikatnie, tak, abyś nie odczuwał bólu. Gdy poczujesz się na siłach powolutku zwiększaj siłę ataku.
--------------------------------------------
- Elekid! - wrzasnęłam, gdy ten próbował dobrać się do mego portfela.
- Zawrzemy umowę? Powiedzmy, że jeśli zobaczę, że podczas treningu naprawdę się starasz podaruję ci w zamian pięć złotych. - rzekłam spokojniej i w tym samym momencie wypuściłam małego Pichu.
- Otóż Pichu zna atak Thunder Shock. Dlatego pomyślałam, że możemy uzyskać nić porozumienie i wykorzystać swoje umiejętności do tego, by przekazywać je kolejnym osobom w drużynie. Na samym początku Pichu zaatakuję cię owym atakiem oraz wytłumaczy ci po mnie jak go wykonać. Nie bój się tego, jestem pewna, że nic ci się nie stanie, a wręcz przeciwnie. Powinieneś poczuć się lepiej, gdyż elektryczność pomoże ci w wykonaniu ataku. Skumuluj w sobie to, co potrafisz, a następnie uwolnij tą energię. - rzekła i po momencie zdecydowałam szepnąć parę słów do mniejszego pokemona.
- Pichu, szczerze mówiąc i do ciebie mam kolejną prośbę. Mógłbyś potrenować Thunder Shock? Systematycznie próbując włożyć w niego więcej energii? Tylko proszę, nie zrób nikomu krzywdy.