Ośrodek Youyoumu

Okazało się że tuż za zasłonką ukrywała się Flable, była szczerze zdiwiona że ją znalazłaś. Mimo to po chwli roześmiała się wesoło. No teraz pozostaje jeszze poszukać Skitty, właśnie... gdzie ona siedzi?

- Hpf... Gdzie ta nasza kochana Skitty może być... - Westchnęłam i ruszyłam dalej bacznie obserwując każdy kącik.

Przeszukałaś cały ośrodek wszerz i wzdłuż, ale Skitty nie ma.

- Skitty? - Zawołałam nie mogąc odnaleźć kotkę. Mam nadzieję, że znalazła tylko dobrą kryjówkę i nic się jej nie stało...

-Skitttttttyyy- rozległo się z góry. Podniosłaś głowę i ujrzałeś swą podopieczną na lampie, po chwili zeskoczyła ona na ziemię i stanęła przed tobą.

Uśmiechnęłam się lekko na widom mojej sprytniej towarzyszki.
- Brawo, wygrałaś, gdybyś nie wyszła z kryjówki nie znalazłam bym cię...

Widać było że Skitty była z siebie dumna, pokemony zaczeły wędrować w około ciebie, nie wiedzą co teraz robić.

- Hm... ciekawe jak tam jajo... - Szepnęłam do siebie i ruszyłam je obejrzeć.

Twoje towarzyszki grzecznie podążyły za tobą. Gdy dotarłyście do pomieszczenia z inkubatorem to okazało się że w inkubatorze są jedynie skorupki.

- Huh? - Mruknęłam oglądając z każdej strony inkubator. Mały urwis, zamiast grzecznie poczekać to poszedł zwiedzać pewnie. Trzeba go szybko znaleźć, bo może coś sobie zrobić.

Inkubator był otawrty, jednak nie nosił śladów zniszczeń, a pomieszczenie też było otwarte i nie nosiło śladów bytności roślinnego pokemona...

- Nosz... kurczę blade. - Warknęłam niegłośno tłumiąc rosnący we mnie gniew. Następnie spokojniej odwróciłam się w kierunku moich pokemonów.
- Falebe, Skitty pomożecie mi szukać takiego małego urwiska? Chodzi mi o młodzika, który niedawno wylazł z tego jajka i gdzieś tu się powinien panoszyć...

Pokemony przytaknęły ochoczno i szybko wybiegły z pokoju poszukać.

Sama wyszłam z pokoju szukając malca. Co ja powiem temu chłopczykowi, jak się zgubi?

Zaglądając po pokojach nie znalazłaś Scroomischa, w końcu doszłaś do wyjścia na ogród i wtedy wszystkie zmartwienia związane z małym, trawiastym pokemonem znikły. Ujrzałaś go w ogródku ja siedział sobie na słońcu, a w każdym raziena resztakch słońca, które zdołały się przebić przez chmury zwiastujące śnieg.

- Tu jesteś urwisie! - Zawołałam wesoło i pomału podeszłam bliżej do malca. - Miło mi cię poznać. - Wyciągnęłam dłoń w jego kierunku, oraz z zaciekawieniem oczekując jego reakcji.

Pokemon spojrzał na ciebie zdziwiony i przestraszony, nie poruszył się, ani nic nie powiedział. Stał po prostu i gapił się na ciebie wielkimi ze strachu oczyma.

- Ajć chyba źle zaczęłam... - Jęknęłam cicho i wygrzebałam z kieszeni nieco smakołyków dla tego typu pokemonów. - Masz, nie mam zamiaru cię krzywdzić.

Pokemon spojrzał na ciebie już z niec mniejszym strachem, nadal jednak ani drgnął.

Podsunęłam mu smakołyki pod nóżki i czekałam na reakcje.
- Spokojnie malutki, spokojnie...

Pokemon nie spuszczając z ciebie wzroku naprawdę wolno podniusł jeden z smakołyków i powąłchał nieufnie. Po chwili wachania ugryzł mały kawałek i ostrożnie pogryzł po chym przełknął i dalej stał nieruchomo.

- Jejujeju... Co mam zrobić, żebyś przestał się wreszcie bać? - Westchnęłam rozglądając się wokół za jakimiś pomysłami.

Nic nie przychodziło ci do głowy.
-Scrooo- pisnął pokemon i spojrzał na ciebie, w jego oczach było zdecydowane mniej lęku niż na początku waszego spotkania, a jednak wciąż było go jak dla ciebie za dużo.

- Więc... co byś chciał teraz robić? - Zapytałam spokojnie malca.

-Scroo- pisnął znów stworek i zajął się jedzeniem smakołyka który mu dałaś wcześniej, nie spuszczał z ciebie wzroku.