Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  GalleryGallery  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  
CalendarCalendar
The most tagged members
No user
The most tagged keywords

Share
 

 Opowiadania by Ukyo

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Ukyo

Ukyo


Male

Liczba postów : 3
Szacunek na dzielni : 0

Opowiadania by Ukyo Empty
PisanieTemat: Opowiadania by Ukyo   Opowiadania by Ukyo I_icon_minitimeCzw Mar 28, 2013 10:42 pm

Otóż brałam kilka razy w trylogii konkursowej, najczęściej z tematyki opowiadania i chciałabym, by ktoś ocenił moje dzieła xD

1. Jest to opowiadanie o tematyce Yaoi - facet x facet.

Nie wiem co jest bardziej stresujące. To, że jestem gejem, czy to, iż mój chłopak właśnie przeniósł się do szkoły, w której pracuje. Przez lata ukrywałem moją seksualność, szło mi to świetnie, do czasu... Opowiem wam o tym, jak spotkałem osobę, z którą być może zamierzam spędzić resztę życia. Jeżeli po drodze mnie nie wykończy swoją miłością... Ten mężczyzna, a raczej 10 lat młodszy ode mnie chłopak nazywa się Izaya Heiwajima. Poznajcie historie naszego pierwszego spotkania oraz tego, co się działo potem.
~~~~
Był to późny czwartkowy wieczór. Wracałem właśnie z baru, gdzie spędziłem pół dnia pocieszając kumpla z pracy, którego żona porzuciła. Matko... Jak dobrze, że ja nie mam takich problemów. Ale serio, jak można kogoś zdradzać z 3 innymi facetami, w dodatku z dwójką z nich mieć dzieci. Dziwie się, iż Nezumi przez 15 lat małżeństwa nie skapnął się, że coś jest nie tak. Rozmyślając nad tym wszedłem w ciemna, boczną uliczkę prowadzącą na Sanders Street, zawsze tędy wracałem do domu i zwykle nic się nie działo. Jednak tym razem było inaczej. Zobaczyłem 4 kolesi, bodajże 24 latków, którzy znęcali się nad jakimś małolatem. Postanowiłem zainterweniować, gdyż jako nauczyciel nie moglem tak tego zostawić. Zwłaszcza, że nienawidziłem przemocy, więc jako, że z wyglądu dosyć przypominam niedźwiedzia Grizlee, zwłaszcza, jak zapomnę się rano ogolić, toteż zaszedłem gości od tyłu, po czym dwójkę z nich złapałem za bluzy i podniosłem do góry.
- To nie ładnie znęcać się nad młodszymi, polecam zabawę z kimś swojego pokroju...Może tak ze mną się zmierzycie? - Rzekłem dosyć groźnym, oschłym tonem, choć zachowałem uśmiech na twarzy. Tak, jak przypuszczałem. Zwiali w te pędy, przy okazji nasyłając na moją osobę masę przekleństw. Ja natomiast podszedłem pobitego młodzieńca.
- Nic ci nie jest? -Zapytałem go z troską w głosie. Gdy pomagałem mu wstać, chłopak z nagła przytulił się do mnie z uśmiechem na ustach.
- Dziękuje Kanda-chan, wiedziałem, że mi pomożesz. Wystarczyło zaciągnąć ich na uliczkę w którą zawsze wchodzisz jak idziesz po barze do domu. - Rzekł wesoło.
Dobra... Kim jest do cholery ten chłopak? Skąd on o mnie tyle wie? Nie powiem, byłem zdziwiony ogólnie jego zachowaniem, ciągle miział się do mojej koszuli jak do poduszki, oczekiwałem raczej, że ten blondyn, co wygląda jak dziewczyna się rozpłacze ze strachu...
- Kolego, może się wreszcie ode mnie odkleisz?
- A no tak, wybacz Kanda-chan - Odskoczył ode mnie nadal pozostając w świetnym humorze. - Nazywam się Izaya Heiwajima, jestem synem Shion. Od dzisiaj będę u ciebie mieszkał... Zatem chodźmy do domu! - Z bananem na twarzy ruszył w stronę mojego mieszkania.
- Czekaj! - Zatrzymałem go natychmiast łapiąc za kołnierz bluzki. Bym zdezorientowany tą sytuacją, musiałem uzyskać od mojego siostrzeńca trochę informacji - Co to ma znaczyć, że zostajesz u mnie? Co z twoimi rodzicami? Shion i Ezreal wyjechali na wakacje?
- Owszem, polecieli na Karaiby, by uczcić swoją 20 rocznice ślubu. - Odparł, po czym wyjął z kieszeni list. Wziąłem go i od razu przeczytałem.
Przeklęta Shion... Mogła chociaż do mnie zadzwonić. Cholera, nie dość, że mam teraz pełno roboty w szkole, bo studenci mają egzaminy, to jeszcze muszę pilnować jej synalka.
Westchnąłem. Nie mogłem nic na to poradzić, przecież go nie odeśle.
- Dobrze Izaya, możesz się u mnie zatrzymać na czas wakacji matki i ojca. Ale od razu mówię, że jest zakaz jakichkolwiek imprez, czy zapraszania kumpli do mojego domu, tym bardziej dziewczyn.
- Zrozumiałem Kanda-chan, nie musisz się martwić, nie kręcą mnie tego typu rozrywki - Zapewnił mnie, choć przez jego wredny uśmieszek jakoś nie mogłem w to uwierzyć.
~~~~~~~~
3 tygodnie później.
Od czasu kiedy Izaya u mnie zamieszkał, czuje się jak typowa kura domowa, sprzątam, gotuje, piorę mu bokserki, robię zakupy...Co ja kurna, jego żona?! Ten 21 letni prawiczek * Proszę, nie pytajcie skąd to wiem* traktuje mnie jak służącą, przy okazji poznałem jego mroczną, zboczoną stronę, zwłaszcza przy odkurzaniu... Nie pamiętam ile razy zostałem przez niego obmacany... Boże, rozumiem, że przeżywa jeszcze okres dojrzewania, ale takie coś powinien robić dziewczynom, a nie swojemu prawie 32 letniemu wujkowi. Jak by ktoś to zobaczył, to by nas posądzono o kazirodztwo...
Najgorsze jest jednak, to, że śpimy razem. Nie, nie chodzi o seks. Ten chłopak po prostu w nowych miejscach boi sie spać sam, toteż przychodzi tuż przed snem do mojej sypialni. Pozwalam mu na spanie obok i w tym właśnie jest problem. Zapewne oglądaliście wiele razy w telewizji, zwłaszcza w kryminałach i dramatach, jak facet chce zgwałcić kobietę... Ja takie coś mam codziennie w nocy. Izaya ma skłonności do lunatykowania, toteż muszę się mieć ciągle na baczności, gdyż nawet przy najmniejszej okazji przywiera się do mnie ciałem i wkłada rękę do bokserek.
I weź nie trać tu nad sobą kontroli w takich sytuacjach, na szczęście jestem poważnym, odpowiedzialnym człowiekiem i nie daje się sprowokować, nawet jeżeli jako geja mnie to kręci. Kurna, przecież nie przelecę własnego siostrzeńca. Siostra, by mnie na miejscu zabiła.
Wracając do teraźniejszości.
Szukam teraz kluczyków do auta, gdyż mam randkę z Lavi'm, mężczyzną poznanym na zlocie nauczycieli. Przystojny kawaler,a także wysportowany brunet uczący wychowania fizycznego, inaczej mówiąc facet jak z moich marzeń. Zupełnie w moim typie. Tylko zaraz spóźnię się na spotkanie przez te cholerne klucze, gdzie one są?! Byłem pewny, że zostawiłem je w kieszeni płaszcza.
- Izaya! Wiesz, gdzie są kluczyki od mojego Volvo! - Nie słysząc żadnej odpowiedzi wszedłem do salonu, gdzie chłopak oglądał telewizje.
- Mógłbyś odpowiedzieć, co ci dzisiaj jest? Od rana jesteś naburmuszony. Obraziłeś się na mnie? - Zapytałam siadając obok niego. Jako wujek oczywiście martwiłem się o niego. Może ktoś go wczoraj w szkole obraził i dlatego jest obrażony na cały świat?
- Zdradzasz mnie... - Burknął przytulając się do poduszki.
- Że co proszę? O czym ty teraz gadasz?
- No bo tyle razem już spędziliśmy miłych chwil, a ty nagle idziesz na randkę z jakimś brzydalem. Czy ja ci już nie wystarczam Kanda-chan?
O czym on bredzi? Może czasem było wesoło, na przykład oglądając wspólnie mecz, czy idąc pobiegać po parku, ale nigdy nie było w tym podtekstów seksualnych z mojej strony, by Izaya gadał takie rzeczy... Czyżby się we mnie zakochał? A może zwyczajnie robi sobie ze mnie żarty? To wszystko, to jeden wielki kawał?
- Posłuchaj Izaya, to twoje zachowanie wobec mnie już nie jest zabawne. To, że jestem gejem, nie znaczy, iż możesz robić sobie z tego żarty i specjalnie mnie prowokować. Skończ z tym, gdyż po prostu mam dość. To może się źle skończyć.
Taa... Czasem jak patrze na niego, zwłaszcza, gdy chodzi wieczorami i rankiem z gołym torsem... Uwalnia się we mnie jakby zwierzę, mam ochotę podejść oraz na miejscu go przelecieć. Cholera, to jest chore. Dlatego idę na tą randkę, by się odstresować oraz pozbyć się pożądania do Heiwajimy.
To co powiedziałem najwyraźniej wkurzyło Izaye, przewrócił mnie z gniewem na kanapę, tak, że leżałem na niej plecami, a on siedział mi na brzuchu.
- Jesteś idiotą! Jak można być takim cymbałem! Łajza, zgniła flądra! Niech cię sto jeży zje! - Krzyczał z łzami w oczach uderzając pięściami o moją klatkę piersiową.
- Uspokój się - Rzekłem spokojnie, ale nie dało to rezultatów. Wkurzony 21 latek wykonał innych ruch. Wykorzystał to, że się nie wykonuje żadnego ruchu, by przyssać się wargami do moich ust jak pijawka.
- Kocham cię, zakochałem się w tobie od naszego pierwszego spotkania, gdy miałem 17 lat. Pamiętasz to Kanda-chan? Rzuciła mnie wtedy dziewczyna, a ty starałeś się, by mnie pocieszyć. Zabrałeś mnie nawet do baru ze striptizem. Mama była wściekła. Haha. Potem wyprowadziłeś się do innego miasta, nie miałem szans na kolejne spotkanie z tobą. Naprawdę tęskniłem, toteż bardzo się ucieszyłem, gdy tata powiedział, że jadą na wakacje, a ja zamieszkam u ciebie. Naprawdę sądzisz, że mógłbym kłamać w moich uczuciach do ciebie? Mam gdzieś to, iż jesteś moim wujkiem, nie obchodzi mnie, też twój stary wiek oraz zupełny brak gustu do ubrań- Tutaj poczułem się urażony, przecież tak źle się nie ubieram, czerwona koszula w kratki nie pasuje do galowych spodni? Mam po prostu swój własny styl.
Uwierzyłem Izayi, nie mogłem powiedzieć, że nie odwzajemniam jego miłości. Skoro on zdobył sie na szczerość, to i ja muszę. Jednak słowo "Kocham Cię" odzwierciedlę za pomocą czynów, które w tej sytuacji będą lepsze niż zwykłe słowa.
Czas wykonać pierwszy, decydujący ruch. Złapałem Izaye za ramiona, po czym wykonałem przewrót byśmy zamienili się miejscami. Teraz to ja byłem na górze. Przecież nie pozwolę dzieciakowi dominować, co nie? Jak już mielibyśmy kiedyś stworzyć wspólny związek, to wolałbym być tak zwanym "seme".
Zatem pocałowawszy kochanka zjechałem ustami po jego szyi, przy okazji jednym ruchem ręki zdjąłem mu koszulkę, dzięki czemu miałem sposobność przyjrzeć się jego klatce piersiowej. Zarumieniony Izaya cały czas mnie obserwował. Jęknął jedynie wtedy, gdy przyssałem się wargami do jego sutków. W tej sytuacji był naprawdę uroczy, jeszcze bardziej mnie podniecał.
- Na pewno tego chcesz? - Zapytałem podnosząc głowę, nie zamierzałem go do niczego zmuszać.
- Tak... - Odparł z wyraźnym zdecydowaniem w głosie.
I co tu dalej opisywać... Zrobiliśmy to. Kochaliśmy się nawet kilka razy pod rząd. Po prostu daliśmy upust swojemu pożądaniu, dzięki czemu obydwoje czuliśmy się spełnieni.
~~ Ranek ~~
*Kanapa było nie wygodna, więc przenieśliśmy się do sypialni*
Po wstaniu z łóżka zacząłem się ubierać, gdyż musiałem iść na 8 do pracy. Zakładając koszule spojrzałem na przebudzonego już Heiwajime.
- Kanda-chan...Przez ciebie mnie wszystko boli -Mruknął zakrywając się jakby zawstydzony kołdrą aż po głowę.
- To twoja wina, to ty chciałeś przetestować wszystkie pozycje z kamasutry, ja tylko się zgodziłem - Odpowiedziałem z uśmiechem siadając na łóżko, by ubrać skarpetki.
- Jesteś wredny, ale i tak Cię Kocham Kanda-chan - Mówiąc to objął mnie w pasie.
- Ta, ja też Cię Kocham - Odparłem odwracając głowę, by pocałować go w usta.
I to na tyle tej historii. Po tym wydarzeniu wiele się zmieniło. Zaczęliśmy się ze sobą spotykać. Przez pewien czas ukrywaliśmy swój związek, jednak Shion wyczaiła co się dzieje. Jak? Otóż Izaya po każdej spędzonej ze mną nocy robił sobie rano fotkę na pamiątkę. No i co moja kochana siostra mogła pomyśleć widząc, jak jej nagi syn siedzi z uśmiechem na ustach obok śpiącego, równie gołego wujka? Jak dobrze, że ma ona beznadziejną celność... Przez 3 godziny biegała za mną po mieście rzucając przeróżnymi przedmiotami ze swej torebki, poczynając od kamieni, kończąc na ostrzach. Po co jej 6 scyzoryków w torbie? Myślałem, że zginę jak je wyjęła. Na moje szczęście Ezreal ją uspokoił. Po poważnej rozmowie między naszą czwórką, dostałem oficjalne pozwolenie na widywanie się z Izayą. Od tego momentu spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę.
~~~~
Wracając do początku. W szkole nikt nie wie, że profesor Kanda Yuu jest homoseksualistą, ani moi współpracownicy, ani szef. Jako, iż mój chłopak uczy się w innym mieście łatwo było mi ten fakt ukrywać. Ale oczywiście ten zboczony blondyn nie wytrzyma dnia beze mnie, toteż postanowił wynająć sobie mieszkanie tuż obok mojego oraz zapisać się na uczelnie, a dokładniej na wydział Historii, na którym akurat pracuje. Ale nie mam mu tego za złe. Też chciałbym być jak najbliżej osoby, którą Kocham. No cóż, lepiej zacznę się przygotowywać na to, że dyrektor wezwie mnie na dywanik. Jaki morał z tej bajki? Jeżeli jesteś gejem, nie zostawaj nauczycielem.

2. Romans między uczennicą, a nauczycielem.


Kto by pomyślał, że kiedyś trafie do takiego miejsca. Nie sądziłam, że zamiast do dobrego liceum dostanę się do najgorszej szkoły w Tokio nazywanej uczelnią dla przyszłych bandytów i morderców. Ale to w końcu moja wina, niepotrzebnie dałam się sprowokować temu zboczonemu nauczycielowi co zaglądał dziewczętom pod spudniczki na schodach, choć teraz wie, żeby nie zaczynać do takich jak ja. Mocne obicie mordy wystarczyło, by przemówić mu do rozumu. No cóż, jakoś przetrwam w tym szkolnym poprawczaku, pasuje do tego otoczenia patrząc na mój wygląd i zachowanie. Od dziecka byłam buntowniczką, która nie przestrzega reguł, w 3 klasie gimnazjum łamałam regulamin na każdym kroku. Najbardziej wkurzyłam nauczycieli przefarbowaniem włosów na krwistą czerwień, która doskonale komponowała się z moimi srebrnymi kolczykami na uszach. Dobra, mniejsza z tym, muszę zlokalizować moją klasę, bo za kija nie wiem gdzie mam zajęcia.
- Długo tak zamierzasz stać w przejściu? - Ten głos wyrwał mnie z dalszych rozmyśleń, gdy się obejrzałam spostrzegłam dosyć nawet przystojnego bruneta o niezwykle...dwu kolorowych oczach? No weź, on wygląda jak pies z tym. Aż nie mogę się powstrzymać od komentarza.
- A co, już oznaczyłeś cały teren wilczku? Widzę, że prowadzisz stado ze sobą - Odparłam patrząc na chmarę dziewczyn, zapewne jego fanek.
- Same się przyczepiły...Lepiej się pośpiesz, może i to szkoła dla idiotów, ale nauczyciele nie dadzą sobie w kaszę dmuchać. - Rzekł w odpowiedzi przechodząc obok. - Aha, witam w ST. Ookami pomidorku - Dodał z uśmieszkiem na twarzy zanim się oddalił.
Że co?! Jak on śmie nazywać mnie warzywem?! Dorwę tego psa, zobaczy, że nie jestem laską, do której każdy facet może podskakiwać. Jeszcze w tym tygodniu przejmę szkołę zostając królową bandytów! Ale zostawię to na później, rzeczywiście zaraz się spóźnie na lekcje.

~~ Lekcja 1 - Poznanie wychowawcy ~~

No dobra, nie sądziłam, że ten wilk to nie uczeń, a nauczyciel, jeszcze do tego mój wychowawca. Kto przyjmuje do pracy w budzie 22 latka? Porypało ich wszystkich do reszty.
- Pomidorku zamiast tak się wgapiać w okno może się przedstawisz?
Szczerze nie znoszę tego gościa, spóźniłam się tylko 2 minuty, a ten gościu wlepił mi karę sprzątania w damskim kiblu po zajęciach. Nie rozumiem dlaczego wszystkie dziewczyny w klasie wzdychają do niego, co niby w nim takiego niezwykłego? Westchnęłam tylko nadal siedząc w ławce.
- Powiem to tak, mam was wszystkich w czterech literach, ale skoro słodziutki sensei prosi o wypowiedź, to zrobie mu tą łaskę. - Zaczęłam kładąc nogi na blat ławki. - Jestem Ichigo Habanero, nie śmiać się z mojego imienia oraz nazwiska, bo urwę łby. Mieszkam na zadupiu obok Tokio, więc muszę tutaj zapie...dojeżdżać autobusem. To tyle miałam do powiedzenia. Dasz mi wreszcie spokój wilku? - Zwróciłam się do senseia.
W odpowiedzi usłyszałam tylko jego śmiech, bardzo wkurzający rechot.
- Jesteś słodka i zabawna Ichigo-chan, zważywszy na twe imię będę cię nazywać truskawką, a nie pomidorkiem, choć on bardziej do ciebie pasował - Rzekł z uśmiechem na twarzy, wiedziałam, że specjalnie mnie irytuje. On serio chce bym mu przywaliła? - Twoje wystąpienie było odważne, w nagrodę otrzymujesz...karnet na darmowe 2 godziny mycia łazienek po szkole, gratulacje.
- Że co proszę?! Sam kazałeś mi się wypowiedzieć gnido!
- Ojojoj, truskawka aż się zaczerwieniła ze złości... - Na jego tekst większość klasy się roześmiała. Widząc, że idzie w moją stronę niemalże od razu wstałam. Podszedł tak, że stykaliśmy się ciałami.
- Mówiłem, że nauczyciele nie dadzą sobie kaszę dmuchać, a tak w ogóle, to miło poznać dziewczynę, która od dzisiaj będzie moją ulubienicą, nazywam się Akihiro Namikawa, jestem pewny, że będzie nam się razem miło współpracowało - Swoje wystąpienie zakończył uroczym, niewinnym uśmiechem. Na tym skończyła się 1 lekcja.
Teraz wiem, że trafiłam do piekła, w którym on rządzi. Ale nie boje się, wrecz przeciwnie cieszę się, zapowiada się ekstremalny rok szkolny. Hah, załatwię tego szatana, niech zobaczy jaką jestem diablicą.

~~ Po zajęciach - Czyszczenie łazienek ~~

Cholera, czy w tej budzie nie posiadają czegoś takiego jak sprzątaczka?! Czemu to wygląda tak jakby od lat nikt u nie zaglądał z mopem, szmatką i gąbką?! Siedzę tu już godzinę mam dość, coś tu nieźle śmierdzi...Czuje, że to ja...Będę musiała wziąć dzisiaj 3 prysznice.
- Całkiem nieźle ci idzie Ichigo-chan, jeszcze kilka godzin i skończysz.
Że też ten idiota jeszcze nie polazł do domu, nawet nie patrząc na niego wiem, iż ma ten swój uśmieszek na twarzy, jest zadowolony, że mnie ośmieszył przed klasą. Nie odezwałam się do Akihiro, miałam na niego wylane, tak zwany Foch forever.
- Oj, nie ignoruj mnie truskaweczko, chcę ci tylko dotrzymać towarzystwa, zwłaszcza, że jesteśmy tylko we 2 w szkole... - Nauczyciel uklęknął obok mnie. - Dogadajmy się jakoś.
- Jakoś nie mam ochoty na kumplowanie się z tobą. - Warknęłam nadal czyszcząc podłogę.
- Dobra, zostaw już to, daruję ci tą kare.
- Och, jakiś ty miłościwy, może jeszcze mam ci całować buty za to? Już wolę myć klozet.
- Yhm...Wezmę sobie inną nagrodę za to. - Odparł lekko wrednym tonem.
Nie wiedziałam o co mu chodzi aż do momentu, gdy zbliżył swą twarz do mojej i najzwyczajniej na świecie mnie pocałował, jakby nigdy nic. Tak się wystraszyłam, że wystrzeliłam jak z procy do tyłu upadając na plecy. To był błąd, bo pociągnęłam Namikawe za sobą. Jestem genialna...
- Czyżbyś miała na mnie chrapkę truskaweczko?
- Chciałbyś! Złaś ze mnie!
- Jakoś nie odczuwam potrzeby, by wstać, w tej pozycji jest mi bardzo wygodnie.
- Bo jak ci pieprzę!
- Zawsze byłaś taka agresywna? Będę musiał popracować nad twym charakterkiem.
- O czym ty bredzisz?
- Głupiutka, to proste, spodobałaś mi się, dlatego nazwałem cię moją ulubienicą. Szykuj się na więcej kar, dzięki, którym wesoło spędzimy czas - Rzekł z uśmieszkiem, po czym wstał podchodząc do drzwi. - Można powiedzieć, że to miłość od pierwszego wejrzenia.
- Jesteś porąbany, nie zakocham się w tobie, nigdy! Jesteś moim wrogiem!
- Zobaczymy, sprawie, że się zakochasz i to na zabój.
- Chciałbyś wilku, nie dam ci się - Warknęłam z pewnością siebie.
- Kto się czubi, ten się lubi Ichigo-chan, zapamiętaj to - Po tych słowach wyszedł.
Siedziałam na ziemi z czerwoną twarzą, byłam zarumieniona, nie tylko ze wściekłości, ale także z powodu tego, że to właśnie ten facet ukradł mi mój pierwszy pocałunek. Czuję, że to dopiero początek moich przygód związanych z Namikawą.
Na tym zakończył się dzień pełen wrażeń, wróciłam do domu i po prostu poszłam spać. Jeszcze przed zaśnięciem dostałam sms z nieznanego numeru.

Kolorowych snów truskaweczko.

PS. Mam nadzieje, że dzięki mnie miałaś udane walentynki.

No tak, ten pocałunek... To było tylko z okazji tego głupiego święta zakochanych. Zupełnie zignorowałam ten dzień, choć nie trudno było przeoczyć ten sercowy wystrój w szkole oraz miziające się zakochane pary. Fuj. Dlatego nie obchodzę Walentynek, choć nie mogę powiedzieć, że w tym roku były takie nudne... Sensei dostarczył mi rozrywki, jednak nie znaczy, to, iż zamierzam się w nim zakochać, o nie, mam lepszy pomysł, najlepszą zemstą na nim będzie sprawienie, że to on się we mnie zadurzy. Przygotuj się Namikawa, gdy już zostaniesz moim facetem, zostawię cię na pastwę losu, zobaczymy jak będziesz się czuł, gdy ta truskaweczka porzuci twą osobę.

Nie miałam jednak już sił ani ochoty myśleć nad tym, skąd sensei ma mój numer, niemalże natychmiast zasnęłam oddając się w kraine marzeń sennych.


3. Akcja pomiędzy Ruby'm, a Sapphire z mangi Pokemon Special *W anime to Sapphire to May*

Akcja rozgrywa się dużo po tym jak Ruby wygrał wszystkie pokazy w Hoenn, a Sapphire zdobyła tytuł mistrza w regionie. Obydwoje mają teraz po 16 lat, toteż są w wieku, w którym zaczyna się rozmyślać na temat miłości, a także uczuć do drugiej osoby.
Dlaczego on nawet na mnie nie spojrzy? Interesuję się tylko swoimi pokemonami oraz pokazami i nic po za tym. Nie tak dawno wyznałam mu swoje uczucia, a on nawet nie ośmielił się odpowiedzieć. Czyżbym była dla niego tylko przyjaciółką z dzieciństwa? Chciałabym wiedzieć co on o tym wszystkim myśli...
~~~~~~~~
To nie tak, że nie kocham tej dzikiej dziewczyny, po prostu nie jestem jeszcze gotów na to, by odwzajemnić uczucia Sapphire. Najpierw muszę spełnić swe największe marzenia, a dopiero potem będę mógł sobie pozwolić na miłość. W końcu wstążki same się nie zbiorą. Natomiast ona musi uzbierać jeszcze 3 odznaki do Ligi Pokemon. W dodatku nie mamy aż tak dużo czasu na spędzanie chwil razem, każdy zwykle odchodzi w swoją stronę, toteż czasem nie widzimy się nawet przez dwa miesiące. Ahhh...Wiem, że Sapphire wolałaby wiedzieć na czym stoi, ta dziewczyna zawsze była niecierpliwa, a także w gorącej wodzie kąpana, jednak musi jeszcze trochę poczekać.
~~~~~~~~~
Młoda trenerka oraz nastoletni koordynator przemierzali wspólnie zachodnio-centralną część regionu Sinnoh, nie wiedzieli, że za chwilę wydarzy się coś, czego w najśmielszych snach nie oczekiwali...
Nastąpiło trzęsienie ziemi pod ich stopami, Sapphire chcąc utrzymać równowagę mocno złapała się swego przyjaciela.
- Co się dzieje Ruby?!
- Nie wiem, lecz czuję, ze zaraz się tego dowiemy!
Grunt rozstąpił się na dwie strony, oboje przeskoczyli, a raczej chcieli przeskoczyć na lewą stronę, niestety za późno, zaczęli spadał w ciemność. Sapphire niemalże od razu zareagowała wypuszczając z pokeballa Tropiusa, który przyjął trenerkę oraz koordynatora na swoje barki. Lecz nie można było długo się nacieszyć owym ratunkiem, gdyż pokemon nie może za długo posługiwać się swoją umiejętnością latania. Nastąpiło kolejne trzęsienie, jedna ze skał oderwała się od ściany i uderzyła w pokemona. Zaczęli lecieć w dół. Ruby widząc przerażenie na twarzy przyjaciółki, przytulił ją dodając otuchy, choć sam odczuwał lęk. Nie chcieli jeszcze umierać, szczególnie nie w takich okolicznościach. Zamknęli oczu czekając na koniec.
Gdy otworzyli oczy okazało się, że udało im się wylądować dokładnie na twardej powierzchni mocno wysuniętej ze ścianki. Jednak co teraz? Tropius jest ranny, Sapphire oddała dwa pokemony do Day Care, a Zuzu, Nana oraz Coco Ruby'ego odpoczywają po walce z zespołem Rocket, których spotkali po dotarciu do Canalave City. Mogą tylko czekać na pomoc z góry.
- Działa twój telefon Sapphire?
- Tak, ale nie mogę się połączyć z powodu braku zasięgu.- Odparła zdruzgotana dziewczyna.
Chłopak spojrzał do plecaka swojego oraz towarzyszki ile mają prowiantu, po przeliczeniu wszystkiego wyszło, że niewiele...To znaczy, wytrzymają tym miejscu góra tydzień.
- Boje się Ruby...
- Wiem, ja też się obawiam najgorszego - Odparł młodzieniec ponownie podchodząc i tuląc do siebie dziewczynę. Siedzieli tak dłuższą chwilę, aż Sapphire wstała, by opatrzyć swojego pokemona.
Koordynator obserwując jej poczynania zobaczyć, iż przyjaciółka jest ranna w kolana, nawet się nie zastanawiając wyjął z kieszeni torby apteczkę, po czym przygarnął do siebie Sapphire ignorując jej szamotanie. Bez słowa opatrzył zranione miejsce, a następnie zawinął bandażem.
- Dziękuje Ci.
- Nie ma za co, nie mogłem pozwolić, by wdało się jakieś zakażenie.
- Myślisz, że ktoś nas odnajdzie?
- Z pewnością, zapewne wszyscy odczuli trzęsienie ziemi, toteż odbywają się akcje ratunkowe w kilku miejscach, założę się, że nie długo dotrą też tutaj, zatem nie martw się. - Odparł głaszcząc 16-latkę po głowie z uśmiechem na twarzy. Ta natomiast zarumieniła się przekręcając głowę w inną stronę.
Zauważył to, jednak nie zamierzał komentować. Lecz...Może ta sytuacja nie jest aż taka zła? Jesteśmy sami, jest cisza oraz spokój, zatem może to już czas na wyznanie swych uczuć? Raz kozie śmierć, nawet jeżeli dostanie negatywną odpowiedź, to i tak będzie zadowolony, że powiedział ukochanej co do niej czuje.
- Sapphire - Ruby
Zaczęli niemalże w tym samym momencie, speszeni zniżyli głowy, ale zaraz na nowo je podnieśli.
- Mów pierwsza jak chcesz.
- Nie musisz mi ustępować, ty powiedz, co chciałeś.
- Ależ nalegam, byś ty zaczęła.
- Chcesz się kłócić w takiej sytuacji?
- No dobra, ja powiem pierwszy.
- No, to słucham
- Kocham Cię.
- E to...Że jak?
- Kocham Cię Sapphire. - Powtórzył czerwony jak burak chłopak.
- Ruby...
- Zrozumiem, jeśli powiesz, że nie żywisz do mnie tych samych uczuć.
- Ale ja...
- Nie jestem takim idealnym facetem, na pewno znajdziesz sobie jakiegoś super trenera.
- Wysłuchaj mnie...
- Na pewno będziecie szczęśliwi, założycie razem rodzinę.
- Weź się wreszcie zamknij! Chce coś powiedzieć durniu! - Na te słowa zamilkł wpatrując się w zirytowaną towarzyszkę.
- Również Cię Kocham idioto.
- Naprawdę?
- Tak.
- Ale tak serio, serio?
- Oczywiście.
- Ale tak super serio?
- Weź mnie nie wkurzaj pacanie.
- Nie denerwuj się, tak tylko się Cię drażnię - Mówiąc to przygarnął do siebie trenerkę, po czym z całą miłością jaką ją darzył złożył na jej ustach, że tak powiem namiętny pocałunek. Nastolatka odwzajemniła ten gest bardziej przylegając do ukochanego. Po chwili oderwali się od siebie z uśmiechami na ustach. Przywarli do siebie czołami patrząc wzajemnie w oczy jakby właśnie w ten sposób potajemnie się ze sobą porozumiewali.
- Wiesz, że w tej sytuacji jakiej jesteśmy, nie powinnam się tak cieszyć.
- A no wiem, jednak jestem pewien, iż unikniemy śmierci.
- Skąd wiesz?
- Patrz w górę.
Ruby miał racje, na szczycie stała 10 górników w tym Byron razem z oficer Jenny.
- Zaraz was uwolnimy! Poczekajcie jeszcze chwilę! - Krzyknęła policjantka.
I tak właśnie zakończyła się mała przygoda nieco niezwykłej pary. Tak jak to w bajkach bywa, żyli długo i szczęśliwie, pomijając czas, kiedy Sapphire leżała na porodówce wyzywając swego męża od najgorszych, bo to przez niego się znalazła w tym miejscu.

4. Takie cuś... Moje pierwsze opowiadanie xD


Ranek, godzina 8:00.
Białowłosa dziewczyna otworzyła leniwie swe zaspane oczęta, po czym siadając spojrzała na zegar stojący obok łóżka na szafce nocnej.
Poprzez cienki materiał koszulki do spania można dostrzec siniaki okalające niemal całe ciało nastolatki.
- Cholera, to ten dzień... - Mruknęła niezbyt zadowolona.
No tak, to właśnie dzisiaj zacznie naukę w nowym liceum, ale niezbyt ją to cieszyło, gdyż naprawdę nie znosiła tego miejsca.
Od najmłodszych lat była wyśmiewania z powodu koloru włosów, a także niskiego wzrostu.
Jednak ona sama lubiła siebie taką jaką jest, zwłaszcza, że życie w samotności bardzo jej odpowiadało.
Ale mniejsza z tym, trzeba się ogarnąć, bo ON tu zaraz wparuję.
Nie minęło 5 minut, a dziewczyna była w pełni gotowa. Mundurek szkolny dosyć dobrze na niej wyglądał, a włosy spięła jak zwykle w kitka.
- Yuuuukiyoooooooooooooo!! - Usłyszała z dołu krzyk swego ojca. Jeżeli tak się drze, to oznacza, że jest wreszcie trzeźwy, a w dodatku głodny...
Westchnęła cicho patrząc pustym wzrokiem na drzwi. Przecież mu wieczorem przygotowała śniadanie, czyżby zjadł je znowu w nocy? Zapewne kac go musiał męczyć.
Po chwili wyszła ze swojego pokoju i zeszła schodami do kuchni, gdzie czekał na nią tatulek w niezbyt dobrym humorze, ale do tego można się przyzwyczaić.
- Gdzie jest moje śniadanie?! I daj mi coś na ból głowy dziewucho! - Krzyknął uderzając pięścią w ścianę, która już powoli zaczęła pękać.
No cóż, można było przewidzieć, że ten dom się kiedyś rozpadnie przez te jego ataki nerwicy.
- Widzę, że jesteś w dobrym stanie fizycznym, zatem sam sobie zrobisz posiłek, a tabletki masz w pierwszej szufladzie - Odparła spokojnym, beznamiętnym tonem.
I jak to zwykle bywało dostała w twarz od kochanego ojczulka.
- Nie pyskuj gówniaro, ciesz się, że cię jeszcze utrzymuję, inaczej byś wylądowała na ulicy! - Warknął szperając w szafkach.
- Kieszonkowych już dawno nie dostaje, bo przestałeś chodzić do roboty, dlatego sama pracuję, więc można powiedzieć, że to ja cię utrzymuję, a nie ty mnie - Yuki wstała z podłogi otrzepując się z brudu.
Policzek miała lekko rozcięty, toteż spływały po nim strużki krwi spadające na podłogę oraz mundurek tym samym plamiąc go.
I znowu ta sama sytuacja... Jednak tym razem siwy mężczyzna rzucił w córkę butelką po piwie.
- Ty niewdzięczna ****, *********** stąd! Nie chcę cię już widzieć! - Wrzasnął machając swoją bronią.
Yukiyo nadal pozostała niewzruszona. Szczerze nienawidziła ojca, toteż to co mówił odpowiadało jej. Chce, by się wyniosła? To, to zrobi.
Zanim dostała kolejną butelką pobiegła w szybkim tempie do swojego pokoju. Tam w skupieniu spakowała swoje rzeczy w 2 plecaki.
Miała do tego jeszcze teczkę szkolną, więc miała trochę tego bagażu. Jako iż mieszkała na 1 piętrze, a tuż przy jej oknie stało sobie drzewo, to po prostu skoczyła na nie, a potem na ziemie.
I tak właśnie ruszyła w stronę budynku szkolnego przemierzając ulicę wschodniej części Tokio. Dobrze, że zmieniła przed tym mundurek, bo uczennica z plamami krwi na ubraniu wzbudzałaby zbyt dużą sensacje.
Tylko teraz pytanie... Gdzie 17-letnia dziewczyna znajdzie nowy dom? Spojrzała na zegarek, 8:40, a rozpoczęcie jest na 10:35, zatem ma dużo czasu.
Nie minęło 30 minut, a dotarła na teren liceum. Budynek z zewnątrz wydawał się naprawdę ogromny.
- Aż za duży, pierwszego dnia z pewnością się zgubie z moim zmysłem orientacji - Rzekła wpatrując się dokładni jakby czegoś szukała w tym olbrzymie.
- Może i wygląda kolosalnie, lecz w środku nie jest aż tak źle - Usłyszała głos za sobą.
Obejrzawszy się w tył ujrzała czarnowłosego młodzieńca o niezwykle purpurowych oczach. Tak jak ona miał na sobie mundurek, kolor krawatu chłopaka potwierdzał, że jest także na pierwszym roku nauki, chociaż wyglądał na rok, czy dwa starszego.
- Nie zdałeś? - Zapytała jakby stwierdzając fakt.
- Zgadłaś, 2 razy kiblowałem - Nieznajomy zaśmiał się szeroko uśmiechając, tym samym ukazał swe śnieżnobiałe ząbki. Yuki mimowolnie odwzajemniła ten gest.
- Jestem Daisuke Sayushi - Rzekł wlepiając ślepia w białowłosą.
- Yukiyo Fujimoto - Odparła niezbyt zainteresowana chłopakiem. Może i był przystojny, ale ona nigdy nie patrzała na piękno. Zwłaszcza, że ten koleś wyglądał na typowego podrywacza.
- To imię bardzo dobrze do ciebie pasuję, Yuki-chan - Powiedział podchodząc bliżej dziewczyny. Lewą dłonią lekko dotknął śnieżnego kosmyka kudłów niebieskookiej.
Ta niemalże natychmiast odtrąciła rękę odskakując do tyłu zwinnie jak kotka.
- Mógłbyś mnie nie dotykać? Nie myśl, że takie chwyty na mnie zadziałają chłopczyku. - Powiedziała szorstkim tonem. Ale Daisuke stał nadal z tym swoim uśmieszkiem.
- Chciałem tylko sprawdzić jedną rzecz - Oznajmił pokazując iż ma czerwoną wstążkę... Czekaj, co? Yuki spojrzała na swoje ubranie, kiedy zabrał tą tasiemkę?
Zauważając, że brunet wpatruję się w jej dekolt szybko się zakryła. Nie chodziło tu o to, że widziałby piersi nastolatki, tylko iż zauważyłby siniaki na mostku oraz zderzakach
*Inaczej nie da się nazwać jej ogromnych balonów, pomimo tego, że w reszta ciała Yuki jest drobna.*
- Heh, widzę, że masz trudną sytuacje rodzinną - Rzekł wskazując na plecaki. - Te siniaki...Ich jest więcej prawda? - Zapytał, ale uczennica nie odpowiedziała na to.
Daisuke oddał Yukiyo wstążkę. - Zaraz ludzie zaczną się zbierać na ceremonie, chodź ze mną mała - Powiedział patrząc w niebo. - Pomogę ci, akurat mieszkam w tej szkole, bo miałem podobnie jak ty. - Dodał.
Czy można zaufać temu facetowi? Chyba nie ma innego wyboru, zwłaszcza, w szczególności, że nie zamierza nocować na ulicy.
Zatem nie pozostało nic innego jak tylko przytaknąć.
19-latek wyglądał na uradowanego zgodą Yuki, spontanicznie złapał niebieskooką za ramię, po czym zaprowadził, a raczej zaciągnął do środka gmachu liceum.
Korytarze wewnątrz nie były takie duże, klasy tak samo, wnętrze szkoły wyglądało bardziej jakby byli w podstawówce, czy gimnazjum.
Nawet się nie skapnęła, gdy dotarli dziwnym trafem do... mieszkania? Jak oni trafili do tego miejsca? spojrzała za siebie. Winda, a więc jesteśmy w piwnicy...
- Kiedyś mieszkał tutaj nauczyciel wraz ze swoją żoną będącą sprzątaczką, jednak, gdy zmarła wyjechał do Osaki - Wyjaśnił Daisuke patrząc na zamyśloną śnieżynkę.
Rzeczywiście pokoje wyglądały na używane, było jak w normalnym domu, 2 pomieszczenia, prawdopodobnie sypialnie, niby coś na kształt kuchni oraz łazienka.
- Dyrektor pozwala ci na siedzenie tu? - Zapytała lekko zaciekawiona.
- Tak, nie ma problemu, bo jest moim dalekim wujkiem, więc mogę tu rezydować do woli, jednak tylko ty i ja będziemy wiedzieli o tym miejscu, gdyż nie chcę, by pojawili się nie proszeni goście...
- Chuligani i zakochane parki - Dodała na ostatnie słowa Daisuke.
- Mniej więcej - Podszedł w stronę lodówki. - Jesteś może głodna? - Zapytał otwierając drzwiczki.
- Zamiast jeść, może byś się ruszył z powrotem na góre? Za 5 minut rozpoczęcie, nie lubię się spóźniać. - Rzekła zniecierpliwiona.
Yuki zależało na tym, by szybko zapoznać się ze swoją klasą, gdyż chciała mieć to z głowy.
Sayushi westchnął smutno. - Ale ja jestem naprawdę głodny... - Jednak poszedł z dziewczyną do windy.

~~~ Po 40 minutach ~~~

Nie sądziła iż będzie w tej samej grupie co ten idiota. Była wdzięczna mu, że dał jej dom, jednak jego irytująca natura wkurzała Yuki.
Nawet nie zdążyli dobrze wejść do pomieszczenia sali, a już podrywał 2 farbowane blondyneczki. Nie żeby była zazdrosna, czy coś, tylko... A dobra nic.
- Ej patrzcie na nią, pomyliła podstawówkę z liceum?.
- Ale cycki to ma niezłe.
- Ciekawe czy te włosy są farbowane, czy perukę nosi.
- Wyglądają na prawdziwe.
- Raczej nie jest zbyt towarzyska, jej twarz jest straszna.
- Ta, lepiej nie zaczepiajmy tej śnieżki, bo nam jeszcze coś zrobi... Nie no nie rób jaj, takie małe coś nam nie podskoczy - śmiechy kilku chłopaków rozniosły się po sali.
No tak, już zaczynają się plotki na jej temat. Dlatego nie trafi szkoły, zawsze znajdzie się w każdej klasie ofiara wyśmiewana przez innych. Oczywiście musiała się znaleźć na liście pokrzywdzonych od samej podstawówki.
Ale no cóż, nic się na to nie poradzi. Już się do tego przyzwyczaiła, a raczej nauczyła żyć w osamotnieniu. I tak nie potrzebuje przyjaciół, są jej zbędni do szczęście. Jest dobrze tak, jak jest.
- Wcale nie jest ok Yuki-chan - Usłyszała głos Daisuke, który stał właśnie przy jej ławce. On umie czytać myśli? - Rozumiem co czujesz słysząc te głupie plotki, też tak miałem - Dodał patrząc z gniewem na chłopaków, którzy obgadywali Yukiyo. Ci przestraszeni wzrokiem bruneta migiem się odwrócili.
- I dlatego od dzisiaj ja będę twoim przyjacielem - Oznajmił z bananem na twarzy.
- Raczej po prostu chcesz mnie poderwać, a następnie przelecieć - Odparła chłodno nawet na niego nie patrząc.
- Ej no, nie jestem taki, jakim mnie widzisz. Nie mam żadnych złych zamiarów wobec ciebie. To, że flirtuje z każdą dziewczyną... - Za bardzo nie wiedział jak to wyjaśnić.
- Jesteś playboyem szkolnym i tyle - Powiedziała jeszcze bardziej oschle.
- Nie bądź taka Yuki, nie znasz mnie dobrze, a już oceniasz. Podrywam koleżanki, by nie być samotnym. Nie zamierzam całe życie być szarą myszką jak ty. Dlatego ruszyłem do przodu, dzięki zajęciu, który sobie znalazłem, mam przynajmniej do kogo się odezwać. - Wyjaśnił poważnie.
Uwierzyła mu. Mówił takim głosem, że po prostu nie miała innego wyboru.
Zniżyła głowę zła na siebie, że powiedziała te niezbyt miłe słowa o nim.
- Przepraszam - Mruknęła cicho w odpowiedzi.
- Nic się nie stało Yuki-chan, tylko zapamiętaj, że od dzisiaj jesteś moją przyjaciółką i tak zostanie. Zatem uśmiechnij się.
Dziewczyna spojrzała na uśmiechniętego Daisuke. Po chwili również wykonała ten gest. Pomyślała, że w liceum nie będzie tak źle, jak myślała. Zapowiada się ciekawie...

~~~ Lekcja Matematyki ~~~

Nie rozumiem tego, za cholerę nie mogę skumać o co chodzi w tym równaniu - Pomyślała stojąc przy tablicy. Cholera, że też nauczycielka musiała wziąć ją na pierwszy ogień.
- No co tak stoisz Fujimoto? Wyrażenia algebraiczne są bardzo łatwe, powinnaś to rozwiązać w niecałą minutę - Powiedziała matematyczka.
No chyba cię coś boli stara babo - Chciała tak powiedzieć, ale nie mogła przecież wylecieć za drzwi już pierwszego dnia.
Nie dość, że na chemii facet kazał jej wymieszać jakieś składniki, a potem je dodać, co skutkowało wybuchem oraz jedynką, to jeszcze na w-f oberwała piłką w łeb podczas zbijaka.
Boże, niech te męki się już skończą... Eh? Ktoś wystukuję alfabetem morsa liczby i litery, które mam napisać? Spojrzała szybko do tyłu.
Daisuke uderzał linijką w ławkę jakby z nudów, uśmiechnął się jednoznacznie do dziewczyny.
Nie czekając zaczęła pisać na tablicy wzór wsłuchując się w stukanie.
- Wreszcie ci się udało, gratulacje, a już myślałam, że będziesz tu kwiczeć do końca lekcji - Oznajmiła kobieta wpisując do dziennika + za wykonane zadanie.
Biało włosa z ulgą usiadła na swoim miejscu. Będzie musiała potem podziękować przyjacielowi za pomoc, a także mu się odwdzięczyć, gdyż bez niego nie dałaby rady.

~~~ Przerwa ~~~~

- Dobra, powiedz wreszcie, czego chcesz w zamian za tą pomoc - Warknęła Yuki.
Otóż znalazła się w niezbyt wygodnej sytuacji... Już wiedziała po co chciał, aby poszli na dach budynku.
- Ależ Yuki-chan wiesz, czego tak naprawdę pragnę - Rzekł kuszącym tonem 19-latek nadal trzymając śnieżkę za ręce i przypierając ją do ściany.
- Nie dam ci tego - Odparła od razu nadal zła.
- To sam sobie wezmę - Powiedziawszy to obmacał ubranie koleżanki. Po czym z kieszeni wyjął bon na zakupy w sklepiku szkolnym...?!
Zadowolony ze zdobyczy od razu pobiegł do sklepiku zostawiając Yukiyo samą na dachu.
- Idiota - Westchnęła. - Robi się bardziej irytujący, gdy jest głodny... - Słysząc dzwonek wróciła do sali lekcyjnej.

~~~ Schowek gdzieś w północnym skrzydle szkoły ~~~

Co ona tu robi? Otóż jakieś plastikowe fanki Daisuke zamknęły ją tutaj za to, że niby chce im ukraść ich ukochanego. Zapewne widziały jak nacieraj na nią podczas pobytu na dachu.
Ehhh...Mogła przewidzieć to, że kolegowanie się z najbardziej przystojnym facetem w budzie będzie kłopotliwe. Nie dość iż jest jej ciasno, to jeszcze coś śmierdzi, ale nawet nie zamierza się ruszyć, by sprawdzić co to.
- Będę musiała poczekać aż woźny tu zajrzy, jeżeli w ogóle mamy jakiegoś w szkole, bo podobno jeszcze nie zatrudnili - Pomyślała.
Jak tylko stąd wyjdzie, pierwsze co zrobi, to skopię tego idiotę Daisuke, a potem zemści się na tamtych laskach.
Odór z kąta pomieszczenia był tak odurzający, że Yuki straciła przytomność, nawet nie wiedziała kiedy to się stało. Po prostu w pewnym momencie widziała tylko ciemność przed oczyma.
Powrót do góry Go down
Patryk



Male

Liczba postów : 201
Szacunek na dzielni : 0
Age : 23

Opowiadania by Ukyo Empty
PisanieTemat: Re: Opowiadania by Ukyo   Opowiadania by Ukyo I_icon_minitimeCzw Mar 28, 2013 11:07 pm

o ja cie... ile tego!!!!
PS:Ja też pisze opowiadenie ale nie w tych klimatach XD
Powrót do góry Go down
Patryk



Male

Liczba postów : 201
Szacunek na dzielni : 0
Age : 23

Opowiadania by Ukyo Empty
PisanieTemat: Re: Opowiadania by Ukyo   Opowiadania by Ukyo I_icon_minitimeSob Mar 30, 2013 2:10 pm

Przecztyłem polać mi XD a kiedy następna część tego ostatniego i drugiego strasznie fajne!Ocena łączna 10/10 jak dla m
nie no może poza tym pierszymPs:Na moje musisz troche poczekać weny nie mam znaczy mam ale nie wiem jak zacząć
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Opowiadania by Ukyo Empty
PisanieTemat: Re: Opowiadania by Ukyo   Opowiadania by Ukyo I_icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Opowiadania by Ukyo
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» (z)Azyl - a ja jestę tępym osiołkę czyli opowiadania by Emolga

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Twórczość-
Skocz do:  
strzałka do góry