Miasto Marmoria

Magikarp został pocięty. Wy, wy go zabiliście!!!

(no nie to najbardziej pospolity pokemon w kanto a ja go nie moge złapac co jest?! >~<)
ee... no... nie było nas tu ... schowałem grotla do balla i szybko siie oddaliłem (zrob mi licznik zabitych: 1 w kp)

(Dodane)

Oddaliłeś się.

oddaliłem się i szukam pokemoów oraz wszelikich ich śladów

Na razie cisza i spokój.

Cisza była wręcz nieznosna, no bez przesady, żadnych poke-ptakow, żadnych larw pokemonow jak weedle, wrumple czy sewadlle, żadnych pokemonow typowo lesnych, jak chocby derling czy foongus, no to już przesada.. nie skoro pokemony tak dobrze się tu kryją to nie ma co szukac. Wypusciłem z balla monferno, Monferno dzis potrenujemy atak.. pokazowy, to chciałem powiedziec, ale zamiast tego wybrałem okreslenie niecodzienny, sam wymysliłem ten atak, jego dużą wadą jest to że nie da się go używac na każdym polu walki, jednak może byc przydatny, zarowno w ofensywie, jak i w defensywie, atak ow polega na... hmm... na zarwaniu dosc grubej gałęzi, konara, z dowolnego drzewa na polu walki, podpalenia jego obu koncow i użycia w charakterze broni, niektore pokemony jak marowak, używają tak kosci, jednak one ich nie podpalają, to podpalenie ma służyc zadawnia dodatkowych obrażen przeciwnikowi, zwiększa takżę szansę na poparrzenie rywala, pierwsze co zrobimy to nauczymy cie.. zrywac gałęzie. Zrywac i dobierac je, na tyle szybko by przeciwnik nie miał dosc czasu na przejęcie inicjatywy w walce, lub zyczajnie zaatakowanie cię, spojrz tu jest dużo drzew, lepiej abysmy nie wywołali pożaru więc dewott i vaporeon, będą w razie czego gasic go w zarodku na potwierdzenie tych słow wypusciłem moje wodne stworki i wyjasniłem po co mają zrobic w przypadku przypadkowego zapruszenia ognia przez monferno, po czym ponownie skupiłem uwagę na moim ognistym stworku długo myslałem nad sposobem szybkiego zrywania, gałęzi przez cb i stwierdziłem że najlepszym sposobem będzie, jesli jedną ręką złapiesz się wybranej gałęzi, a drugą uderzysz w nią, cały czas wisząc na tej gałęzi, mach ciosem, chodzi o to bys złamał gałąz i spadł wraz z nią na ziemie i przy okazji zaczą ją już wtedy obracac, jednak tego obracania naucze cie w dalszej częsci treningu, teraz skup się na sprawnym ułamaniu konara

W jednym momencie po wysłuchaniu twojego monologu Monferno bardzo się..."napiął". Był gotowy by walczyć, był gotowy by wykonać twoje polecenie, był gotowy na trening. W międzyczasie zauważyłeś, że księżyc zdążył już wzejść na orbitę ziemską i powoli zamienia się miejscem ze słońcem. Pogoda zrobiła się stosunkowo znośna, przecież nikt nie kochał tych upałów, ale każdy uwielbiał ten moment. Za tobą zachód słońca, lekki letni wiaterek przechodzi między twoimi palcami oraz włosami, które lekko się kołysał. A przed tobą stoi twój Monferno. Czujesz, że zrozumielibyście się bez słów. Wypuściłeś swoje wodne stworki, jednak tego Monferno już nie zauważył. W jednej chwili stało się wiele rzeczy, a przynajmniej tak było w twoim przekonaniu. Ognisty stworek wyskoczył w górę, obejrzałeś się za nim. W locie złapał się gałęzi, a w międzyczasie zahaczył o znalezienie się w obliczu pięknego zachodu słońca. Monferno uwiesił się jedną ręką, a drugą uderzył w gałąź. Ty wiedziałeś, że to co się stanie nie będzie dość...pożądane. Twój podopieczny wyskoczył za wysoko, przez co znalazł się na dość dużej wysokości od ziemi. Mimo, że jego kształt bardzo pomaga mu w chodzeniu po drzewach i teoretycznie nie powinien się tego bać, to jednak w jego oczach zobaczyłeś strach. W jednej, milisekundzie nie wiedziałeś co robić. Monferno zaczął "strzelać" czy też lepszym określeniem będzie " syczeć" Flamethrower. W powietrzu wykonywał przedziwne akrobacje, a ty stałeś jak słup soli, nie mogłeś się ruszyć. Czy to z przerażenia? Po chwili usłyszałeś małe uderzenie, to Monferno upadł placami na ziemię. Ogień zacząć się rozprzestrzeniać, drzewa zapłonęły. Zaczął tworzyć się niewielki, jak na razie, dym. Miałeś dwa powody do zmartwień. Wzrok Monferno, które mówiło " Nie ruszyłeś mi z pomocą." i...stojąca jakieś 50m dalej cysterna z benzyną. Monferno wstał i zaczął się w ciebie wpatrywać. Jego wzrok zamienił się w obojętność. Twoje wodne stworki zaczynają ugaszać ogień, jednak ten lekki wiatr tylko pogarsza sprawę. Żywioł się rozprzestrzenia za szybko jak dla dwóch pokemonów.

Patrzyłem na to wszystko jak na... jak na klatki na filmie.. jakby mnie tam nie było, przez te ułamki sekund byłem tylko biernym obserwtorem, to.. to działo się za szybko, aby moj mozg zdołał to przeanalizowac i podjąc decyzje, bezradnie patrzyłem na upadek monferno byłem nieobecny, widziałem co się tam dzieje, ale w moich oczach na chwile pojawiła się, dziwna, obca pustka, otrząsnołem się w kilka sekund po upadku monferno, podbiegłem do niego i po prostu przytuliłem monferno przepraszam.. to sie działo za szybko.. nagle cos mnie tkneło, odwrociłem się i, choc to głupio zabrzmi, dopiero teraz ujrzałem pożar, że też wczesniej nie zauważyłem tej cysterny... pomyslałem przelotnie ale zaraz, blisko znajduje się miasto, nie ma jednak co czekac aż ktos sam zauważy niestety, dewott i vaporeon, niezbyt radzili sobie z pożarem, to nas zabije jak cholera.. bouffalant pokaż się! Słuchaj uważnie, biegniesz jak najszybciej do CP i dajesz lekarce ten list nabazgrałem szybko i w stresie na kawałku kartki wyrwanej niestrannie z zeszytu " pożar w małym lesie na przedmiesciach, blisko cysterna, od południa przyslijcie straż" i dałem bouffowi, ktory delikatnie wzioł ow "list" do pyska i pogalopował w kierunku zabudowy monferno, nic ci nie jest? Pokaż plecy czy się nie skaleczyłes, nic sobie nie złamałes? spojrzałem przelotnie na moje wodne pokemony vaporeon ty dalej gas od tej strony! Dewott obiegnij naokoło! Postaraj się nie dopuscic wody do tej cysterny! Ale nie za wszelką cene! W najgorszym wypadku.. uciekaj wodnym wiertłem!

Na reszcie! Twój byczek wrócił ze strażą.. A dzięki temu akcja gaszenie lasu poszła o wiele szybciej niż bez nich.. Las w końcu został ugaszony..

to my się zmywamy.. (bouffy to bizony, nie byki!) wsiadłem na bouffa, schowałem resztę do balli i odjechałem na bouffie w stronę zachodzącego słońca, a że nie zachodziło to na zachód poza miasto.

("a że nie zachodziło to na zachód poza miasto" xD)
PMM

Emolga schował swojego pupila do pokeballa. Pierwszy raz postanowił skupić uwagę na przyrodzie i otaczającym go dookoła miejscu. Zawsze pędził na oślep by tylko dotrzeć do celu. Teraz chciał na chwilę zwolnić. Zobaczywszy przepiękne miasto dobrze zdawał sobie sprawę, że to tylko pozory. Nie ma idealnego miejsca na świecie, a tak ono wyglądało. Zakamuflował kulkę z poke-przyjacielem w plecaku i powolnym krokiem z nutką niechęci ruszył do wyjścia.
- Do Wertanii! - stary pośpieszny Emoldzia wrócił

-ok to co robimy najpierw moze pojdziemu do CP?

Twoje pokemony nie są zmęczone i nic je nie boli.

czytam ogłoszenia o ganinionych pokemonach itd

czytam ogłoszenia o zaginionych pokemonach itd

Nie ma żadnego zaginionego pokemona. W dodatku nie było nic ciekawego.

- hmm... w tym mieście musibyć coś ciekawego - pytam sie jakiegoś mężczyzny co wtym mieście jest ciekawego

- Ja tu tylko podróżuję więc nie wiem. - mówi ci. Widzisz nagle wielki piętrowy budynek. Wcześniej go chyba nie zauważyłeś.

wchodze do piętrowego budynku razem z ferim

Widzisz tu dużo trenerów.
- Słyszałem o tym budynku. Jest tu sklepik, pokoje mieszkalne, sala do walk z trenerami i sala lidera gdzie walczysz o odznakę. - mówi Feri.

Feri pogłówkował.
- Tak. - mówi i biorąc cię za rękaw zabrał cię do tej sali. Właśnie się w niej znajdujesz.

wypuszczam chimchara, starly i budewa - ok chciałbym abyście dzisiaj się nauczyli nowych ruchów, ty chimchar może mach punch lub dig, ty starly może steel wing, a ty budew może vine whip lub mega drain. A więc chcecie?

Chimchar pyta się jakie mach punch i dig. (on nie może się tego nauczyć z levelowania) Starly pyta jak ma się nauczyć steel wingu bo nigdy nie słyszał że może się tego nauczyć. (on się tego nauczyć z levelingu nie może) Budew mówi że nie może się nauczyć vine whip. (tego też nie może z levelingu) a mega drain jest na razie chyba za trudny.