Przygoda Shuzo

Stoisz w samym centrum gęstego lasu. Masz niezwykłą okazję, aby przyjrzeć się i bardzo dokładnie, budzącej się ze snu przyrodzie. Słońce znajdowało się dokładnie nad tobą. Pod twoimi nogami ziemia zdążyła już stężeć, po wcześniejszych opadach. Wokół ciebie nie ma żadnej dróżki. Wszędzie wystają konary drzew, czasami większe, czasami mniejsze. Bardzo łatwo jest się o nie potknąć. Las znajduje się na wyżynach, więc mogą pojawiać się wzniesienia. Powietrze jest czyste, żadne opary świata zewnętrznego tutaj nie dotarły. Czysta i piękna natura. Wręcz można poczuć jej zapach.
- Ej! Ty! Co tutaj robisz?! To mój teren! - usłyszałeś zza pleców. Ton głosu mógł świadczyć o zdenerwowaniu osobnika płci, prawdopodobnie, męskiej.

Gdy się rozkoszowałem tutejsza naturą i spokojem w tym miejscu o, który ciężko mieszkając w ogromnych miastach nagle przerwał mi głos zza pleców, a to co mi powiedział nieco mnie zdziwiło i odruchowo się obróciłem chcąc sprawdzić, kto to jest i od razu z ust wyrwało mi się - Twój teren?! Jaki twój teren mam prawo tutaj sobie chodzi i robić co chcę! Jesteś leśniczym czy kim, że mi rozkazujesz? Lepiej mi się tutaj tłumacz raz, dwa jeśli, a jeśli nie chcesz gadać ze mną to zaraz pogadasz z Swellowem!

Gdy się odwróciłeś ujrzałeś nastolatka, na oko 14-15lat.Czerwona czapka z daszkiem skutecznie zakrywa włosy. Ubrany w ciemno niebieską bluzę i czarne dresy wyglądał przedziwnie. Tylko lakierek mu brakowało.
- Ooo chłoptaś ma Swellowa! Jesteś po prostu the best! - uśmiechnął się drwiąco. Zrobił krok do przodu.
- Widzę, że jesteś nie tutejszy. Znaj moją dobroć i wyjaśnię ci wszystko. Las leży na zakupionej przez mego ojca działce, a przynajmniej jego część. I tak...jest on bogaty. A teraz... - chłopak wyciągnął pokeball i spytał.
- Jeśli wygrasz, możesz tu zostać. Gotowy?

Nieco gardząco spoglądałem na rozpieszczonego chłopaka i nawet nie zastanawiałem się nad jego propozycją i od razu odrzekłem
- Nie dzięki, nie mam zamiaru marnować na ciebie czasu. Jeśli na prawdę tak bardzo ci zależy na tym abym sobie stąd poszedł niech będzie, bo i tak w końcu jestem tutaj po to, żeby zwiedzać i znaleźć miejsce, gdzie mogę się zaszyć, a mój pobyt na ziemi takiego dupka jak ty jest dla mnie wstydliwy i wolę stąd się wynieść niż spędzić tutaj chwilę dłużej, więc nie próbuj mnie zatrzymywać, bo i tak wiesz, jak to się skończy, adios! - Powiedziałem do chłopaka, gdy już się od niego oddalałem.

Chłopak z każdym twoim kolejnym słowem stawał się coraz bardziej wściekły. Jego twarz, aż kipiała złością i zmieniła swój kolor na czerwony
- Jak możesz tak mówić do mnie, największego z największych trenerów?! - wykrzyczał i po chwili namysłu dodał
- A idź...- zobaczyłeś uśmieszek, który musiał zwiastować coś niedobrego. Sam byłeś już dobre 30 metrów od nastolatka. Ku twemu zdziwieniu nie widzisz żadnych pokemonów.

- Potłuczony gostek był z tego dzieciaka, aż strach się bać jego "strasznej" miny... - Zaśmiałem się lekko, po czym dodałem
- Swellow, czy to nie dziwne, że nie ma tutaj żadnego pokemona? No, bo w końcu jak tędy przechodziłem to tętniło tutaj życie i było można spotkać różne robaczki, a teraz nawet nie ma śladu po żadnym Caterpie i może jeszcze się dzisiaj dowiem, że Metapody umieją chodzić - Powiedziałem, po czym dalej szedłem do przodu mając nieco obaw w głowie...

Słońce zaczęło razić cię w oczy. Drzewa nie były już tutaj takie gęste. Swellow po wysłuchaniu twoich słów rozpiął skrzydła, jakby szykował się do lotu. Już miał wzlecieć, gdy coś go zatrzymało. Przystanął i wsłuchiwał się w coś, czego ty nie słyszałeś. Po około 30 sekundach pokemon wzleciał, ale leciał blisko ziemi. Ruszył w powrotną drogę. Nim się zdążyłeś zorientować co się dzieje ptak był już dobry kawałek przed tobą. W oddali nie widziałeś nic ciekawego, a w szczególności czegoś, co mogło zaciekawić Swellowa.

- Damn you, Swellow! Wracaj tutaj ty nieposłuszny ptaku! - Krzyknąłem do pokemona, po czym zacząłem za, nim szybko biec w celu złapania go do pokeballa, mogłem się spodziewać, że za tym wszystkim stoi ten dziwny typek. Oni zawsze mają coś źle z głową, a ich durny śmiech na pożegnanie zawsze oznacza coś złego... Biegłem dalej za pokemonem bez chwili odpoczynku, wiedziałem, że Swellow jest na prawdę szybki i aby go dogonić muszę dać z siebie wszystko i nie stawać nawet na chwilę! On nigdy się nie zatrzymuje!

Swellow był naprawdę szybki, jednak i tak z daleka widziałeś gdzie leci twój podopieczny. Prawdę mówiąc twoja kondycja pozostawia wiele do życzenia...Na twoje szczęście pokemon zatrzymał się, a gdy do niego dobiegłeś zrozumiałeś o co chodzi. Charizard latał w powietrzu, przy okazji podpalając las. Niedaleko ciebie stał chłoptaś, z którym się "pokłóciłeś". Uśmiechał się do ciebie, tym samym, drwiącym wyrazem twarzy.
- Myślisz, że tylko do tego mogę się posunąć? - spytał i zajął się wdawaniem rozkazom ognistemu smokowi.

>.< Pora na ewo Croco!
_______________________________________________
Jesteś tak tępy aby zrobić coś takiego? Sam szkodzisz swojej rodzinie, a ja nie będę na to patrzył i akceptuję twoje wyzwanie. Stań do walki ze swoją przerośnięta jaszczurką żebym mógł was rozgromić! Swellow, pozwól, że schowam cię na chwilę do balla, teraz jest pora na... Croconaw, wybieram cię! Mały jak widzisz naszymi przeciwnikami są jakieś jaszczurki, więc nie masz co się nimi martwić i po prostu walcz, a teraz water gun w ogon Charizarda!

Dzieciak tylko na to czekał. Schował Charizarda, pozostawiając ogień samemu sobie. Już o niego nawed nie dbał. Wypuścił...Venusaur'a.
- Widzisz? Zawsze i wszędzie wyjdzie na moje. Wszystko co powiem jest święte! - zaśmiał się " złowieszczo
- Powinieneś zrozumieć, jestem bogaty! KUPIŁEM sobie te pokemony. Są wytrenowane najlepiej na świecie! A teraz...Venusaur użyj Razor Leaf! - znowu ten jego uśmieszek, który powoli naprawdę zaczyna być denerwujący. Ogień rozprzestrzenił się po 1/6 widocznej, z twojego miejsca, części lasu. Pogoda nie pomaga, na niebie nie ma żadnej chmurki, a dodatkowo słońce mocno przygrzewa.

- Jesteś śmieszny i to na prawdę śmieszny... Nawet nie wiesz co w tym momencie zrobiłeś wypuszczając Venosaura na mojego niepokonanego pokemona. Niby wodnego, ale jednak... Corconaw szybki unik, a następnie szarżuj na niego i z bliska ice fang! Ha! I, kto się teraz śmieje?! - Wyśmiałem chłopaka i patrzyłem jak toczy się walka między pokemonami analizując każdy ruch przeciwnika aby móc go potem wykorzystać przeciw niemu.